- Może powtórka z rozrywki?
Aiden spojrzał na mnie, opierając się na łokciu. Szybko położyłam się obok niego na miękkiej trawie.
- Nie wiem, czy moje plecy to przeżyją - zażartowałam, co na chwilę go naburmuszyło.
- Myślę, że możemy zaryzykować.
- Tego się nie spodziewałam.
- Zobacz, Arystoteles chyba potrzebuje naszego towarzystwa.
Rzeczywiście ogier stał w wodzie, spoglądając w naszym kierunku niepewnie. Gdy zauważył, że zwrócił naszą uwagę, zarżał wesoło.
- Nie mogłabym odmówić!
Wstałam i wybiegłam w stronę konia, pozbywając się po drodze ubrania. Ten uciekł odrobinę głębiej, a ja natychmiast się zanurzyłam, by dopłynąć do rumaka. Pogłaskałam go po gładkiej szyi i odpłynęłam kawałek. Niedługo Arys znalazł się tuż obok, szturchając mnie nosem w ramię. Zanurkowałam, oddalając się, a koń najwidoczniej spanikował, bo gdy się wynurzyłam, błyskawicznie do mnie dotarł. Złapałam się jego szyi i wciągnęłam na grzbiet. Z lewej zauważyłam Aiden'a, bez koszulki, ale odwiodłam swoje myśli od tego faktu. Zmusiłam konia do wejścia na głębszą wodę, aby popływał trochę. To naprawdę dobrze mu zrobi. Aid płynął za nami. Gdy dotarliśmy na odpowiednią głębokość, zeskoczyłam z Arys'a niemalże wpadając w objęcia Aidena. Bez koszulki.
- Uciekaj! - zaśmiałam się i ruszyłam do brzegu.
Koń szybko zrozumiał, co jest grane i zaczął mnie gonić. Przechytrzyłam go i wróciłam na wodę do kolan, ale po chwili pozwoliłam mu się złapać. Pogłaskałam go po głowie i wytarłam jego zasmarkany nosek. Aiden znalazł się tuż za mną.
- Ten koń zajmuje całą twoją uwagę - burknął, ale nie był zły. Odwróciłam się i spojrzałam w jego radosne oczy, niemalże płacząc. Kompletnie się tego nie spodziewał, tak samo jak ja, ale rzuciłam się na niego, przytulając. Chciałam, żeby poczuł, jak wiele dla mnie zrobił. Nie może mieć pojęcia, jak bardzo zżyta byłam z końmi. Chcę mu podziękować, a to jedyny sposób, jaki znam. Z początku był zdziwiony, jednak również mnie przytulił. Poleciały łzy z moich oczu, jednak nie szlochałam.
Arystoteles ewidentnie znudzony zaistniałą sytuacją szturchnął mnie nosem w plecy. Spróbowałam utrzymać równowagę na Aidenie, ale on też miał z tym problem i... runęliśmy w wodę. Zeszłam z chłopaka, siadając po jego prawej stronie i posyłając ganiące spojrzenie ogierowi.
- Nie ładnie, mały swato - prychnęłam, spoglądając radośnie w stronę czarnowłosego. Arys już zadbał o to, aby był cały mokry.
Aiden spojrzał na mnie, opierając się na łokciu. Szybko położyłam się obok niego na miękkiej trawie.
- Nie wiem, czy moje plecy to przeżyją - zażartowałam, co na chwilę go naburmuszyło.
- Myślę, że możemy zaryzykować.
- Tego się nie spodziewałam.
- Zobacz, Arystoteles chyba potrzebuje naszego towarzystwa.
Rzeczywiście ogier stał w wodzie, spoglądając w naszym kierunku niepewnie. Gdy zauważył, że zwrócił naszą uwagę, zarżał wesoło.
- Nie mogłabym odmówić!
Wstałam i wybiegłam w stronę konia, pozbywając się po drodze ubrania. Ten uciekł odrobinę głębiej, a ja natychmiast się zanurzyłam, by dopłynąć do rumaka. Pogłaskałam go po gładkiej szyi i odpłynęłam kawałek. Niedługo Arys znalazł się tuż obok, szturchając mnie nosem w ramię. Zanurkowałam, oddalając się, a koń najwidoczniej spanikował, bo gdy się wynurzyłam, błyskawicznie do mnie dotarł. Złapałam się jego szyi i wciągnęłam na grzbiet. Z lewej zauważyłam Aiden'a, bez koszulki, ale odwiodłam swoje myśli od tego faktu. Zmusiłam konia do wejścia na głębszą wodę, aby popływał trochę. To naprawdę dobrze mu zrobi. Aid płynął za nami. Gdy dotarliśmy na odpowiednią głębokość, zeskoczyłam z Arys'a niemalże wpadając w objęcia Aidena. Bez koszulki.
- Uciekaj! - zaśmiałam się i ruszyłam do brzegu.
Koń szybko zrozumiał, co jest grane i zaczął mnie gonić. Przechytrzyłam go i wróciłam na wodę do kolan, ale po chwili pozwoliłam mu się złapać. Pogłaskałam go po głowie i wytarłam jego zasmarkany nosek. Aiden znalazł się tuż za mną.
- Ten koń zajmuje całą twoją uwagę - burknął, ale nie był zły. Odwróciłam się i spojrzałam w jego radosne oczy, niemalże płacząc. Kompletnie się tego nie spodziewał, tak samo jak ja, ale rzuciłam się na niego, przytulając. Chciałam, żeby poczuł, jak wiele dla mnie zrobił. Nie może mieć pojęcia, jak bardzo zżyta byłam z końmi. Chcę mu podziękować, a to jedyny sposób, jaki znam. Z początku był zdziwiony, jednak również mnie przytulił. Poleciały łzy z moich oczu, jednak nie szlochałam.
Arystoteles ewidentnie znudzony zaistniałą sytuacją szturchnął mnie nosem w plecy. Spróbowałam utrzymać równowagę na Aidenie, ale on też miał z tym problem i... runęliśmy w wodę. Zeszłam z chłopaka, siadając po jego prawej stronie i posyłając ganiące spojrzenie ogierowi.
- Nie ładnie, mały swato - prychnęłam, spoglądając radośnie w stronę czarnowłosego. Arys już zadbał o to, aby był cały mokry.
<Aiden?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz