Leniwie stoczyłem się z pryczy obejmując pokój wciąż zaspanym wzrokiem. Podszedłem do drewnianej szafki, z której wyciągnąłem czarną bluzkę z długim rękawem. Te ubrania wydaja mi się naprawdę monotonne. Niestety nic na to nie poradzę. Ważne, że mam w czym chodzić.
Mając już rzeczy pod pachą i łapiąc do kompletu szorstki ręcznik, dźwignąłem podkoszulek, który zrzuciłem z siebie poprzedniego wieczora i przełożyłem go na łóżko. W totalnym nieogarze wyszedłem na korytarz. Była dość wczesna pora, więc nie spodziewałem się nikogo spotkać. Kiedy prawie całe życie mieszka się w takich podziemiach wie się jaka jest pora dnia.
Po drodze pod prysznice wstąpiłem jeszcze do pomieszczenia, w którym sprawdziłem stan wody. Zimą było tu tragicznie, bowiem od tego czy kąpiel weźmie się zimną czy ciepłą zależy to jak bardzo słońce nagrzało zbiorniki na powierzchni.
Wszystko w porządku, wygląda na to, że jeszcze coś zostało z tego, co nagrzało się wczoraj. Zamknąłem drzwi i zmierzałem w kierunku objęć prysznica, jedną ręką kreśląc niewidzialny ślad na całej długości ściany. Poczułem szturchniecie w ramię. Dopiero wtedy zorientowałem się, że osoba, którą mijałem nie była strażnikiem tych korytarzy. Porankami naprawdę mam zamglony umysł. W miarę szybko reagując chwyciłem kobietę, która na mnie wpadła. Cicho syknęła, gdyż najwyraźniej za mocno ścisnąłem jej ramię.
- Czy nie rozmawialiśmy wczoraj o tym, że masz na siebie uważać? - powiedziałem, wysilając się na blady uśmiech. Keira poprawiła ubrania, patrząc mi na twarz. Mówiąc szczerze poczułbym się dziwnie, gdyby teraz spuściła wzrok. Przecież aż tak często nie paraduję bez koszuli.
- Tak, wybacz. Dzień dobry swoją drogą.
- Dobry. Co tu robisz tak wcześnie? - podrapałem się po karku, nie wiedząc o czym mogę z nią teraz porozmawiać.
- Byłam pod prysznicem. Ty chyba też idziesz w tamtą stronę.
- Tak się złożyło. Muszę zmyć z siebie poprzedni dzień. - wzruszyłem ramionami.
- To może ja nie będę ci przeszkadzać. - oznajmiła.
- Może do później. Zobaczę jak się będą sprawy mieć. A ty jeśli faktycznie chcesz, poszukaj czegoś dla siebie i pomóc w osadzie. - nawiązałem do jednej z naszych rozmów, odwracając się do niej plecami i właściwie odchodząc.
~*~
Wszedłem pod prysznic, puszczając wodę, która ukoiła napięcie mięśni i obudziła mój umysł. Oparłem głowę o ścianę, a woda opływając moje ciało sprawiała, że czułem spadek negatywnych emocji. Odgarnąłem zmoczone włosy. Ciekawe jak tak wyglądam, nigdy przecież nie zaczesywałem ich do góry. W sumie nieważne. Nie mam jak na razie ochoty tego sprawdzać, ani nikomu się tak pokazywać.<Kyra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz