piątek, 11 sierpnia 2017

Od Aiden'a CD Kyry

- Już lepiej? - spytałem po upływie kilku minut. Delikatnie pokiwała głową, a ja odsunąłem ja od siebie.
Wstałem, odbierając od lekarza tabletkę.
- Dasz radę iść? - zadałem jej pytanie.
- Chyba tak. - odparła cicho i powoli wstała. Trzymałem się blisko niej, żeby ta nie upadła. Gdy wyszliśmy z budynku Jasper stał oparty o jedną z kolumn uważnie nas lustrując. Popatrzyłem na niego, dając znak, że powinien w spokoju wrócić do pokoju. Ignorując wszystko dookoła, tak zrobił.
Ja tymczasem powoli odprowadzałem ciężarną do Centrum. Skorzystaliśmy z tej samej drogi, aby nie musieć korzystać z włazów. Powoli zeszliśmy wąskimi schodami, docierając na te same korytarze. Przypatrywałem się starym, nieużywanym od lat lampom i kablom ciągnącym się po suficie. Plan, który Osada ma w głowie od dwóch lat musi w końcu dość do skutku. Jak cywilizacja ma znów stanąć na nogi, skoro nie możemy nawet sami wytworzyć prądu. Mieszkamy w dość... Niesprzyjającym środowisku jeśli o to chodzi, ale za to mamy zapewnioną obronę. Tyle dobrze.
Odchyliłem dość ciężkie drzwi i zapaliłem świecę położoną na sąsiedniej pryczy. Dawała choć małą poświatę, oświetlającą to ciemne pomieszczenie.
Kyra usiadła na łóżku, a ja podałem jej tabletkę mającą na celu zmniejszenie bólów brzucha.
- Nie możesz się tak stresować. - powiedziałem trochę chłodniejszym tonem niż zwykle. Musi na siebie uważać skoro jest w ciąży. Swoją drogą... W Osadzie od dobrych kilku lat nie widzieliśmy noworodków.
- Rozumiem. - spuściła głowę zażenowana.
- Pójdziesz spać dalej? Ja powinienem wrócić do siebie.
Nie odpowiedziała, więc odwróciłem się z zamiarem opuszczenia pokoju. Zanim jednak zdążyłem się ruszyć ta chwyciła mnie za podkoszulek. Zerknąłem na nią przez ramię.
- Nie myśl o nim. To przeszłość, której nie zmienisz. Buduj nową, lepszą przyszłość. - powiedziałem, jeszcze raz dzisiaj przeczesując jej włosy palcami. - Dobranoc.
Zostawiłem za sobą lekko uchylone drzwi. Włócząc nogami po betonie w końcu dotarłem do mojego pokoju. Prysznic zdecydowanie wezmę jutro rano. Dzisiaj jestem już padnięty. Zdjąłem koszulkę, rzucając ją na podłogę. Trochę niechlujstwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Potrząsnąłem głową, wprowadzając moje włosy w stan nieładu i przetarłem oczy. Po przeciwnej stronie od mojego łóżka, pryczę miał Jasper. Chłopak zasnął w pozycji embrionalnej, a u jego nóg leżał lis. Podszedłem poprawiając koc i zakrywając go, aby ten się nie wyziębił. Uśmiechnąłem się pod nosem z jego niewinności i słodkości jaką emanować potrafiły tylko kocięta i również udałem się w objęcia morfeusza.


<Kyra?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz