czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Chelsea DO Aiden'a

Było mi niemiłosiernie ciepło. Poruszyłam się niespokojnie, wyczuwając szorstką fakturę koca.
— Nie jest zarażona — męskiemu głosowi zawtórowało ciche parsknięcie. — Właściwie gdzie ją znalazłeś?
Rozejrzałam się, odrzucając sen. Oślepionymi płomieniem pochodni oczami dojrzałam sylwetkę. Tak dobrze już znaną mi sylwetkę.
— Była w wodzie. Wyglądało jakby się topiła, więc ją wyciągnąłem. — po chwili zrozumiałam, że chodziło o mnie. Widziałam, że kłamie. Powiedział to zbyt szybko, jednocześnie drapał się w kark. Poza tym nasze ubrania nie były w pełni mokre. Jednak tych parę osób w pokoju jedynie skinęło głowami. Uwierzyli mu. Nawet nie podejrzewali, żeby skłamał.
Stojący przed nim mężczyzna odwrócił się w moją stronę.
— Co jej dajesz? — czarnowłosy wskazał w kierunku narzędzia w jego rękach. Nie doczekał się odpowiedzi. Wstałam nagle. Złapałam za strzykawkę i zwróciłam ją przeciwko, jak podejrzewam, medykowi. Podniósł ręce i cofnął się dwa kroki. W tym czasie czarnowłosy się do mnie odwrócił, a ja ujrzałam niebieskie oczy. Jego twarz była łagodna i wyrozumiała. Nie chciałam go atakować, więc się przyglądałam. On pewnie widział mnie po drodze, ale ja widziałam go po raz pierwszy. Powoli złapał mnie za nadgarstek, prawy i nieuzbrojony. Ufał mi. Ujrzałam delikatny, pasujący do niego uśmiech, gdy pochylał się delikatnie.
— Aiden — szepnął, gdy wpatrywaliśmy się w swoje oczy. — Mam na imię Aiden.
Delikatnie wypuściłam igłę z ręki.
— Masz szwy na plecach — powiedział spokojnie. Chciał mnie zwrócić ku łóżku, ale otrzeźwiałam.
— Nie, nie. Chcę wyjść. — rozejrzałam się nerwowo. Zauważyłam brak jednej bardzo ważnej rzeczy. — Oddajcie mi mój płaszcz. Chcę mój płaszcz.
Był dla mnie ważny, ale nie w cenie życia. Zapomniałam o chłopaku i instynktownie poszukałam ucieczki. Wybiegłam przez pierwsze otwarte drzwi, jakie zobaczyłam. Jednak nie uwolniłam się. Biegłam dalej kamiennym korytarzem, czując ból towarzyszący ruchowi katgutu w mojej skórze. Uderzyłam pięścią w metalowe i zamknięte drzwi na końcu korytarza, gdy z żalem osuwałam się po ścianie. Dobiegł do mnie, nim spotkałam się z ziemią.

<Aiden?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz