Nie chciałem powtórki z rozrywki przez co wzmagało to we mnie stres. Gdy Asaki skończył zakładać prowizoryczny opatrunek nie zwlekaliśmy długo, aby wznowić wymarsz. Nie lubiłem otaczającej ans ciszy, bo wróżyła ona same nieszczęścia.
~*~
Pół godziny później zdołaliśmy dotrzeć do miejsca docelowego. Natychmiast otworzono nam bramę. Andrewa musiał obejrzeć Carl.- Idą do lekarza. Ty też tam zaraz pójdziesz. - powiedziałem do zamaskowanego.
- Nic mi nie jest. - odchrząknął.
- Widzę. Ale żebyś mógł tu zostać, musi cię przebadać. Zwykłe, kontrolne. Nie chcemy przecież zarazy.
- Rozumiem. - kiwnął nieznacznie głową.
Zobaczyłem jak w naszym kierunku, leniwym krokiem zmierza biały, ogromny tygrys. Kot spojrzał na mnie swymi niebieskimi ślepiami. Kochałem to bezinteresowne spojrzenie. Pogłaskałem go po karku. Z daleka wyglądał jakby nie posiadał sierści. W rzeczywistości był ona bardzo krótka, a najwięcej znajdowało się jej właśnie na karku. Dumne zwierze zbliżyło się do nastolatka. Jego wilczy towarzysz zareagował natychmiastowym spięciem i wystawił zęby. Shiro zerknął na niego obojętnym wzrokiem.
- Uspokój swojego pupila, kot musi cię obwąchać, bo inaczej rzuci ci się do gardła. Asaki ewidentnie nie czuł się tu jeszcze komfortowo i sztywno wykonywał moje polecenia. Po chwili niepewności tygrys zapoznał się z nowym mieszkańcem.
- To... Co się teraz będzie działo? - zapytał.
- Po badaniu pokażę ci twoją pryczę, będziesz tam miał kącik dla siebie. Tylko od razu mówię, zwierzęta na noc zostają na zewnątrz. Chyba, że nie będą agresywne, a my będziemy ci ufać. Potem dam ci kolację, zapoznam z Camelotem.
- Camelotem?
- Tak. Witaj we wspaniałym Camelocie, miejscu, gdzie życie zaczyna się od nowa. - uśmiechnąłem się.
<Asaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz