środa, 2 sierpnia 2017

Od Asaki'ego

Minęło już dziewięć lat odkąd wyruszyłem w tę monotonną wędrówkę. Dziewięć lat, od kiedy zginął mój ojciec, a ja nie zbliżyłem się do żadnego innego człowieka. Nie chciałem znowu pozostać w pewnym sensie sam, dlatego nigdzie nie zostawałem na stałe. Jeżeli już z kimś rozmawiałem to tylko, aby dowiedzie się, gdzie jestem, albo innych przydatnych rzeczy. Nigdy jednak aby się z tym kimś zapoznać. Dotychczas nie czułem potrzeby rozmawiania z innymi czy zagnieżdżania się w jakimś miejscu. Jednak ta podróż zaczęła mnie nużyć, a świat był coraz niebezpieczniejszy dla chłopaka i jego zmutowanego wilka. Mimo wszystko potrzebowałem lepszego schronienia niż jaskinia, w której aktualnie siedziałem, czy zrujnowany domek. Nawet nie pogardziłbym, krótką rozmową, bo nawet samotność zaczęła mi doskwierać. Cicho westchnąłem, patrząc na oświetlony fragment jaskini. Leżał tam mój towarzysz bacznie obserwując wejście do jaskini. Kiedy jednak wydałem z siebie dźwięk odwrócił pysk w moją stronę i spojrzał na mnie swoimi krwistoczerwonymi oczami, w których widziałem troskę. Powoli wstałem i flegmatycznym krokiem podszedłem do Azraela, bo tak się nazywało puchate stworzenie. Postanowiłem się w niego wtulić i przy okazji pogłaskać.
- Spokojnie wszystko jest dobrze. - powiedziałem patrząc na drzewa u wylotu jaskini. Leciutki wiatr targał liśćmi, wydając przy tym cichy i przyjemny szmer. Wilk na nowo począł patrolowanie terenu, przed jaskinią, bez ruszania się z miejsca. Wystarczyłoby, aby ktoś tu szybko przebieg, aby ten ruszył na niego. Mimo tego czułem się przy nim bezpiecznie, przecież gdyby nie on zginąłbym razem z ojcem, a tak to jeszcze żyje. Słońce schodziło coraz to niżej, ustępując na niebie miejsca księżycowi, widziałem to dzięki pomarańczowym promieniom, przebijającym się przez gęsty las. Z moich rozmyślań wyrwało mnie ciche powarkiwanie, tak jakby ktoś się zbliżał. Jednak nikogo nie widziałem ani nie słyszałem. Najwyraźniej Azrael słyszał. Miałem zamiar zawiązać Azraelowi szalik, który spoczywał na mojej szyi, zanim ktokolwiek przebiegnie niedaleko. Właśnie miałem zamiar, bo zanim się ruszyłem do jaskini wbiegł jakiś chłopak, a wilk stał przy nim z otwartym pyskiem gotowy do ataku.
- Tylko bez nagłych ruchów. - powiedziałem spokojnym głosem patrząc to na chłopaka, to na zdenerwowanego zwierzaka. Ściągnąłem z szyi czerwony szalik i zagwizdałem uspokajająco, aby Azrael nie zrobił jakiegoś głupstwa. Miałem też nadzieję, że czarnowłosy chłopak nie postanowi na przykład zastrzelić wilka, albo co innego. Nie śpiesząc się zacząłem do nich podchodzić, cały czas cicho pogwizdując, tak jakby to był zwykły niedzielny spacerek. Nie pogardziłbym, gdyby był takowym spacerkiem.

< Aiden? Jak zareagujesz~ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz