Przygryzłam lekko wargę i spojrzałam się w niebo, które było
pokryte szarymi chmurami. Byłam ciekawa czemu nie chce zdjąć tej maski lecz
jednak powstrzymałam się przed zadaniem tego pytania.
- Właściwie jak ja tu się znalazłam? - Zapytałam i oczekiwałam na odpowiedz, ale jej nie otrzymałam. Spojrzałam się na mężczyznę, od paru lat nikogo oprócz zwierząt i mutantów nie spotkałam.
- A jak mam się do ciebie zwracać? - Zapytałam z nadzieją, że teraz moje pytanie nie zostanie zignorowane.
- Wystarczy samo Min. - Usłyszałam odpowiedz. Zamknęłam oczy i zaczęłam wspominać.
- Właściwie jak ja tu się znalazłam? - Zapytałam i oczekiwałam na odpowiedz, ale jej nie otrzymałam. Spojrzałam się na mężczyznę, od paru lat nikogo oprócz zwierząt i mutantów nie spotkałam.
- A jak mam się do ciebie zwracać? - Zapytałam z nadzieją, że teraz moje pytanie nie zostanie zignorowane.
- Wystarczy samo Min. - Usłyszałam odpowiedz. Zamknęłam oczy i zaczęłam wspominać.
~*~
Usłyszałam szelest.- Shadow? To ty? - Zapytałam zaniepokojona. Wzrokiem przeczesywałam pobliski teren. Lecz nikogo ani niczego nie znalazłam. Po chwili usłyszałam odpowiedz. Dziwne mamrotanie połączone z rykiem. Słyszałam odgłosy toczącej się walki, byłam aktualnie w mieście a bardziej w miasteczku. Stałam przy oknie w budynku, rozglądnęłam się i zobaczyłam jak zakażeni walczą pomiędzy sobą. Wszystkie były tego samego typu, ciało wychudzone tak, że widać żebra, na głowie rogi u niektórych dłuższe a u innych krótsze i długie ostre pazury. W dodatku umiały chodzić tak jak człowiek, i były strasznie szybkie. Samiec który był większy niż inne potwory zabijał inne stwory. Już chciałam wracać ale usłyszałam ryk. Zakażony spostrzegł mnie i musiał to ogłosić pozostałym. Nie było ich dużo. Zaczęłam uciekać i wyciągnęłam broń (maczetę). Wiedziałam, że mnie dogonią. Po chwili zakażeni okrążyli mnie a ich przywódca podszedł do mnie. Widziałam te jego spojrzenie, te puste oczy które po chwili były przepełnione bólem. Wbiłam mu maczetę w klatkę piersiową. Z resztą pomógł mi mój towarzysz, który jest i był moim najlepszym przyjacielem. Spojrzałam się ostatni raz na samca którego zabiłam. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, było coś tam takiego ludzkiego. Coś co spowodowało, że od tamtego czasu widzę w tych bestiach coś człowieczego.
~*~
Po chwili usłyszałam czyiś głos, otworzyłam jedno oko i spoglądnęłam w stronę z
której ktoś się odezwał.- Idziesz po ten obiad?
- Oczywiście. - Powiedziałam i wstałam. Kiedy już miałam przed sobą miskę okazało się, że rzeczywiście była to zupa warzywna. Której naprawdę długo nie jadłam. Wzięłam do ręki łyżkę i niepewnie zaczęłam jeść. Pomimo mojej niepewności zjadłam całą. Spojrzałam się na mężczyznę i chciałam go zapytać czy oprowadzi mnie po tej osadzie, chociaż nie byłam pewna czy to na pewno dobry pomysł. Ale przeszkodził mi odgłos spadającego na ziemie gradu. Spojrzałam się w ciemne i pochmurne niebo. Po czym westchnęłam.
<Jae?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz