Rozglądałem się uważnie. Wiatr nie wiał już jakiś czas, sprawiając, że odniosłem wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Nie lubiłem takich momentów. Przykucnąłem przy jednym z drzew, oglądając uszkodzenia na korze. Coś tędy niedawno przebiegało. Najprawdopodobniej to jeden z mutantów ścigający zdobycz. Człowiek nie chciałby tępić ostrza na takowe szkody. Biję się z własnymi myślami. Nie wiem czy chcę, aby celem monstra byli moi przyjaciele, czy też wolałbym, aby był to jakiś dzik. Tylko oby nie ten zmutowany. Wtedy wpadłbym z deszczu pod rynnę. Rzuciłem jeszcze oko na chłopaka, który zatrzymał się przy mnie, fakt, nadal jestem przy tym samym drzewie. To była szybka komenda dla moich nóg, dalsza podróż.
~*~
Maska dyndająca mi na szyi i cała w błocie irytowała mnie już do tego stopnia, że byłbym skłonny wyrzucić ją gdzieś daleko.- To jak długo włóczysz się po okolicy?
- Odkąd pamiętam. - powiedział chłopak. Jego głos był nieco przytłumiony przez maskę.
- Miałem na myśli bardziej... Okoliczne tereny. - poprawiłem go.
- Może z tydzień, niezbyt długo.
- Tak myślałem. Inaczej już wcześniej byśmy cię znaleźli. - odparłem zgodnie z prawdą.
Rozmowa się nie kleiła, ale nie musiała. Wyczułem w powietrzu woń krwi. No pięknie, coraz bliżej.
Minęło może parę dodatkowych minut, gdy usłyszałem czyjś ciężki oddech. Ujrzałem znane mi brązowe włosy, towarzyszące brodzie. Nastolatek opierał się o wspominanego przeze nie mężczyznę. Nie zwracając uwagi na Asakiego podbiegłem do nich.
- Co się stało? - Andrew został zmierzony przeze mnie wzrokiem. Jego kamizelka była cała we krwi.
- Mieliśmy kilka przeszkód. Gdzieś ty był? - spytał Eric. Chłopak nie wyglądał najlepiej. - I kto to jest?
- Mam nadzieję, ze nie jest zakażony. - mruknąłem, przybierając poważną minę. - Szukałem was, to zagubiona owieczka, którą spotkałem po drodze.
- Nie jest. Gałąź przebiła mu ramię. Musimy iść do wschodniej bramy. To będzie najprostsza droga.
- Stąd to jakieś dwa kilometry. Chyba nie ma co zwlekać. - mruknąłem niezadowolony.
<Asaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz