Odkąd opuściłem ostatnią osadę minęło około 5 dni. Nie wiem.
Tracę rachubę w liczeniu po 2 dniach. Sam się sobie dziwie, że jeszcze nie
znudziła mi się podróż samemu. Może znalazłbym jakiegoś towarzysza? Chciałbym
wilka. Wilki są fajne. Ewentualnie jakąś osamotnioną duszyczkę, która również
jak ja kocha podróżować. W sumie podoba mi się to. Podróż od jednej do drugiej
osady. Z każdej wynoszę coś innego - prezenty w formie jedzenia od ludzi, różne
ubrania i tego typu rzeczy.
-Ahh.. Mike, co ty robisz ze swoim życiem - powiedziałem sam do siebie
Idąc dalej zauważyłem ślady jednego z zakażonych. Przykucnąłem i przyjrzałem się odciskom w ziemi. Po momencie już wiedziałem z czym mam do czynienia - Typ I. Są silne lecz powolne. Nie powinny sprawić mi problemu. Chyba, że będą w dużej ilości, wtedy może być gorzej. Zmierzając w stronę gdzie prowadzą ślady poczułem dziwny odór.. tak jakby gdzieś niedaleko było bagno. No to ładnie trafiłeś Mike, prześlicznie wręcz. Wpakowałeś się w osiedle zakażonych.
Z krzaków za mną usłyszałem szelest. Odruchowo wyciągnąłem swoją katanę i stanąłem kierując ostrze w stronę odgłosów. Tak jak się spodziewałem... z zarośli wyłoniło się dwóch potężnych zakażonych i kierując się na mnie. Będzie zabawa.
Unikając ich silnych ataków, wspiąłem się na drzewo. Stąd mogłem lepiej ocenić sytuację. Jednego mógłbym odciągnąć i się z nim rozprawić lecz natomiast drugi za pewne poszedłby od razu za nami. Ich ruchy może i nie są szybkie lecz nawet w dwójce mają swoje sposoby na pokonanie przeciwnika.
-Cwaniaki. - parsknąłem pod nosem
Zeskoczyłem na ziemię. Oba potwory zbliżały się w moim kierunku. Szczerze to w trakcie moich wędrówek rzadko kiedy spotykam zakażonych. Podróżuje z osady do kolejnej a ludzie i mieszkańcy zazwyczaj dbają o to aby w pobliżu nie było zakażonych. Ale one są jak zmora. Nawet i jeżeli wybijesz ich tysiące w jednym miejscu i tak wrócą tu kolejne i kolejne. Mierząc wzrokiem jednego z zakażonych wyczułem jego styl poruszania się.
-3... - zacząłem odliczanie
-2..
-1..
Zaatakowałem go od spodu, tnąc kataną jego szyję. W takim ustawieniu jakim szedł zostawił właśnie odsłonięty ten punkt, a z racji iż one regenerują swoje ciało najprościej jest uciąć ich głowę. Po chwili łeb opadł na ziemię, odbijając się dotarł do mych stóp a ciało zakażonego runęło w przeciwną stronę. Odbiegłem kawałek aby móc pokonać drugiego z zakażonych. Już miałem atakować gdy właśnie Jego głowę przebiła strzała i niezdolny do ruchu zakażony opadł na ziemię. Podszedłem do niego i uciąłem głowę. Tak na wszelki wypadek. Spoglądałem po koronach drzew. Nigdzie nie widziałem nikogo kto mógł strzelić.
-Robi się ciekawie. - uśmiechnąłem się i ruszyłem biegiem przed siebie
Biegnąc przed siebie stanąłem jak wryty widząc przed sobą mur. Zdziwiłem się, ponieważ do pierwsza osada z takim murem obronnym jaką widziałem. Podchodząc bliżej nagle przede mną przeleciała strzała lodując centralnie pod moimi nogami. Spojrzałem w kierunku skąd owa strzała do mnie dotarła. Wśród drzew ujrzałem rude, długie włosy należące do zgrabnej dziewczyny. Siedziała na gałęzi wśród liści i celując kolejną strzałą w moim kierunku zapytała;
-Kim jesteś?
-Podróżnym. Szukam miejsca aby przenocować kilka dni. Oferuję pomoc. - powiedziałem podnosząc ręce w geście pokoju.
<Max?>
-Ahh.. Mike, co ty robisz ze swoim życiem - powiedziałem sam do siebie
Idąc dalej zauważyłem ślady jednego z zakażonych. Przykucnąłem i przyjrzałem się odciskom w ziemi. Po momencie już wiedziałem z czym mam do czynienia - Typ I. Są silne lecz powolne. Nie powinny sprawić mi problemu. Chyba, że będą w dużej ilości, wtedy może być gorzej. Zmierzając w stronę gdzie prowadzą ślady poczułem dziwny odór.. tak jakby gdzieś niedaleko było bagno. No to ładnie trafiłeś Mike, prześlicznie wręcz. Wpakowałeś się w osiedle zakażonych.
Z krzaków za mną usłyszałem szelest. Odruchowo wyciągnąłem swoją katanę i stanąłem kierując ostrze w stronę odgłosów. Tak jak się spodziewałem... z zarośli wyłoniło się dwóch potężnych zakażonych i kierując się na mnie. Będzie zabawa.
Unikając ich silnych ataków, wspiąłem się na drzewo. Stąd mogłem lepiej ocenić sytuację. Jednego mógłbym odciągnąć i się z nim rozprawić lecz natomiast drugi za pewne poszedłby od razu za nami. Ich ruchy może i nie są szybkie lecz nawet w dwójce mają swoje sposoby na pokonanie przeciwnika.
-Cwaniaki. - parsknąłem pod nosem
Zeskoczyłem na ziemię. Oba potwory zbliżały się w moim kierunku. Szczerze to w trakcie moich wędrówek rzadko kiedy spotykam zakażonych. Podróżuje z osady do kolejnej a ludzie i mieszkańcy zazwyczaj dbają o to aby w pobliżu nie było zakażonych. Ale one są jak zmora. Nawet i jeżeli wybijesz ich tysiące w jednym miejscu i tak wrócą tu kolejne i kolejne. Mierząc wzrokiem jednego z zakażonych wyczułem jego styl poruszania się.
-3... - zacząłem odliczanie
-2..
-1..
Zaatakowałem go od spodu, tnąc kataną jego szyję. W takim ustawieniu jakim szedł zostawił właśnie odsłonięty ten punkt, a z racji iż one regenerują swoje ciało najprościej jest uciąć ich głowę. Po chwili łeb opadł na ziemię, odbijając się dotarł do mych stóp a ciało zakażonego runęło w przeciwną stronę. Odbiegłem kawałek aby móc pokonać drugiego z zakażonych. Już miałem atakować gdy właśnie Jego głowę przebiła strzała i niezdolny do ruchu zakażony opadł na ziemię. Podszedłem do niego i uciąłem głowę. Tak na wszelki wypadek. Spoglądałem po koronach drzew. Nigdzie nie widziałem nikogo kto mógł strzelić.
-Robi się ciekawie. - uśmiechnąłem się i ruszyłem biegiem przed siebie
Biegnąc przed siebie stanąłem jak wryty widząc przed sobą mur. Zdziwiłem się, ponieważ do pierwsza osada z takim murem obronnym jaką widziałem. Podchodząc bliżej nagle przede mną przeleciała strzała lodując centralnie pod moimi nogami. Spojrzałem w kierunku skąd owa strzała do mnie dotarła. Wśród drzew ujrzałem rude, długie włosy należące do zgrabnej dziewczyny. Siedziała na gałęzi wśród liści i celując kolejną strzałą w moim kierunku zapytała;
-Kim jesteś?
-Podróżnym. Szukam miejsca aby przenocować kilka dni. Oferuję pomoc. - powiedziałem podnosząc ręce w geście pokoju.
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz