czwartek, 31 sierpnia 2017

Od Jae CD Julii

Złapałem czarnego zwierzaka na ręce. Trzymając go na piersi i delikatnie głaszcząc, czułem jak szorstka jest jego śmierć.
- Masz swojego zwierzaka? - spytała moja towarzyszka. Jej ton głosu wydawał mi się bardziej niemrawy niż przedtem. Mimo to postanowiłem zignorować uczucie niepokoju.
- Nie. Nigdy nie miałem i raczej mieć nie będę. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, Puszczając kota na ziem. Zarzucił mi kurtkę i odkryte ramiona, Widzę słońce wychodzi zza chmur. Nienawidziłem go. Nigdy nie lubiłem wystawiać skóry na promienie słoneczne. Podoba mi się moja naturalna, blada karnacja.
Przez moment przerzuciłem wzrok na Julie. Cały jej strój był umorusany w błocie.
- Nie lepiej było ci wtedy usiąść obok mnie? -prychnalem rozsmieszony. - nie potrzebowałabyś wtedy wizyty w pralni.
- Nie miałam ochoty. - mruknęła. - Gdzie tak właściwie jest mój zwierzak?
- Za bramą. - odrzekłem krótko.
Powoli dreptalismy w błocie. Będę musiał wyczyścić te buty. Dodatkowa robota...
Po jakichś pięciu minutach w końcu dotarliśmy pod solidne, drewniane i strzeżone wejście. Odbyła się chwilowa pogadanka na temat zwierzaka ciemnowłosej kobiety. Musiała zapewnić że psowaty nie będzie robił problemów. Inaczej od razu zostałby zabity. W końcu wilk szedł przez otworzone drzwi.
- Może pokażę ci stajnie żebyś mogła go tam zamknąć?
- Po co mam go od razu zamykać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Takie zasady. - wzruszyłem beznamiętnie ramionami. - nie jestem nawet członkiem osady.
- Więc co tu robisz? - brzmienie jej głosu wydawało się słabsze niż przedtem.
- Od dwóch lat jestem bardziej kimś w rodzaju najemnika. Szukam schronienia na kilka dni i wzamian pomagam. - spojrzalem na nią podejrzliwie. Wydawała mi się bledsza. - Jestem dobrym nauczycielem obrony. Jakbyś potrzebowała pomocy zgłoś się do mnie.
- Potrafię się bronić.
- Każdy tak mówi. Dobrze się czujesz?
- Dlaczego pytasz?
- Jesteś jakaś otumaniona. Nie chcę żebyś mi tu padła pod stopami. Jeszcze znowu będzie musiał ponieść do kozetki lekarskiej.
- Nie będziesz musiał. - odpowiedziała. Pewnie teraz zorientowała się że ją przyniosłem do Osady.
- Może jednak? - uniosłem brew.

<Julia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz