poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Luny DO Julii


Wstałam bardzo wcześnie rano, gdyż zostałam obudzona przez Seraphin. Kocica leżała na moim brzuchu, trącając mnie łapą w nos. Pogłaskałam ją po głowie, a ta zaczęła momentalnie mruczeć. Parę minut pieściłam pupila, po czym podniosłam ją i położyłam na ziemię. Wstałam z łóżka i rozciągnęłam się na środku pokoju. W szybkim tempie ubrałam się i w pośpiechu ubierając mój długi czarny płaszcz, wyszłam z mojego pokoju. Seraphin zaczęła miauczeć i w końcu mnie dogoniła. W pyszczku niosła mój skórzany plecak. Wzięłam od niej mój plecak i podrapałam ją po głowie jako znak podziękowania. Szybkim krokiem poszłam wraz z pupilem do lecznicy, gdzie miałam otrzymać jakieś zadanie od Carla Wellnessa. Przyszłam w porę, gdyż Carl już był. Zobaczywszy mnie, podszedł do mnie i wręczył mi listę ziół, które mam znaleźć. Seraphin nerwowo machała ogonem, gdyż jeszcze dobrze nie znała doktora. Kiwnęłam głową do Carla na znak zrozumienia i wyszłam z lecznicy. Rozłożyłam papier i zaczęłam czytać:

 - Aloes, Kozłek lekarski, Rumianek i Mięta pieprzowa.

Znam wszystkie rośliny z tej listy i znam miejsca, gdzie jest ich dostatek. Teraz tylko muszę wyjść z osady i iść w tamte okolice gdzie rosną. Schowałam listę do spodni i wyruszyłam. Przechodząc przez uliczki osady, zdałam sobie sprawę, że nie znam tu nikogo oprócz Aidena, ludzi z sekcji Medycznej i Jae. Szybko wydostałam się z lasu budynków i udałam się w gęstwinę drzew. W szybkim tempie znalazłam połowę roślin z listy. Brakowało mi jeszcze tylko Aloesu i Mięty. Nie musiałam
długo czekać, gdyż Seraphin przyniosła mi niezłą kępkę Mięty. W pewnym momencie usłyszałam czyjeś kroki za mną. Bez wahania, szybkim ruchem zdjęłam z pleców Hk MP5A3 i wymierzyłam w nieznajomego. Osobą tą była kobieta o czarnych włosach i zielono-brązowych oczach. Jej towarzysz nie był zachwycony tym, że wymierzyłam w jego właścicielkę broń. Ogromny wilk
rzucił się na mnie i przewrócił mnie za ziemie. Serapchin skoczyła na psowatego, próbując mi pomóc. Ja wyjęłam z rękawa strzykawkę z mocnym usypiaczem, po czym wbiłam ją w wilka. Zwierze momentalnie padło na ziemie a ja ponownie wycelowałam broń w kobietę. Dziewczyna była przerażona i zła. Zaczęła na mnie krzyczeć:
 - Co ty zrobiłeś?! - przez kaptur nie widziała mojej twarzy, więc nie wiedziała o mej płci.
 - ... - milczałam.
Nieznajoma padła na kolana i patrzyła przerażona na swego pupila. Spojrzała na mnie z wściekłością. Wyjęła maczetę z pochwy przy pasie i ruszyła na mnie. Bez problemu moją bronią obroniłam się, odpierając jej atak. Dziewczyna pewnie trzymała w ręku swą broń. Seraphin rzuciła się na nią, gotowa ją zabić. Pchnęłam kobietę na ziemię, a ona bezwładnie na nią poleciała.
Jak najszybciej potrafiłam, złapałam Seraphin, wzięłam na ręce i podniosłam ją. Spojrzałam na zdezorientowaną dziewczynę i powiedziałam do niej spokojnie:
 - Nie zabiłam go. - wskazałam rękę na ogromnego wilka.
 - Jak to!? - warknęła pełna złości.
 - Tak to. Uśpiłam go, a nie zabiłam. - powiedziałam szorstkim głosem.
Dziewczyna spojrzała na zwierze z ulgą, po czym spojrzała z gniewem na mnie.
 - Seraphin nie wolno. - postawiłam pupilkę na ziemi, a ta grzecznie usiadła przy mnie.
 - Kiedy się obudzi? - zapytała już mniej zła.
 - Niedługo. Spokojnie... - założyłam na ramie Hk MP5A3.
 - ... - milczała.
 - Wybacz mi za to niestosowne i agresywne zachowanie... ale myślałam, że to zarażony.
 - Ja też... W tym płaszczu wyglądasz jak zarażony człowiek.
 - Wiem... Wstawaj.
Podałam rękę dziewczynie, a ta niepewnie ją chwyciła, po czym wstała. Strzepała z siebie brud i ponownie na mnie spojrzała:
 - Kim jesteś? - warknęła nie za mile.
 - Jestem Luna Black. - zdjęłam z głowy kaptur.
 - Oh... - czy ona jest zdziwiona??
 - A ty? Spojrzałam łagodniej.
  -Jestem Julia Flame... - powiedziała niepewnie.
 - Nie zabije cię. Spokojnie... A co do twojego wilka to sorki. - podrapałam się nerwowo po karku.
 - Nic mu nie będzie? - zabijała mnie wzrokiem, po czym spojrzała ze smutkiem na wilka.
 - Jestem lekarzem i tym usypiaczem nic mu nie zrobiłam. - spojrzałam na zwierze.
 - Z której osady jesteś? - spojrzała na Seraphin.
 - Z tej obok. - pokazałam ręką, mniej więcej gdzie się znajduje.
 - Co??? - zdziwiła się.
 - No tak. Jestem w niej może od paru dni, nie więcej. A ty pewnie też z niej jesteś, tak?
 - Tak i też jestem tu nie długo. - podrapała się po głowie.
 - Co robisz na tym terenie? - zapytałam.
 - Miałam rozejrzeć się na tym terenie i pozabijać zarażonych jak są. - powiedziała.
 - Rozumiem...
 - A ty? - zapytała.
 - Szukałam leczniczych roślin, bo nie miałam nic lepsze....
Nie zdołałam dokończyć wypowiedzi, gdyż usłyszałam głośnie warczenie z mojej prawej, gdzie powinien leżeć wilk. Spojrzałam pośpiesznie w tamtą stronę i ujrzałam wkurzone zwierze:
 - Mam przechlapane.... - wymamrotałam.


<Julia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz