sobota, 12 sierpnia 2017

Od Jughead'a CD Jaspera

Z niechęcią przyjąłem podkoszulek od jasnowłosego. Stałem przez moment patrząc jak znika w głębi korytarza. Cóż miałem począć. Spojrzałem na ubranie dane mi przez fiołkookiego. Czarna, niewielka naszywka w miejscu serca, na klatce piersiowej. Gdyby tak wspomnieć to nie pytałem go o imię. Teraz już wiedziałem, jak zwie się ten ważny jegomość, zastępca dowódcy Aiden'a, Jasper. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Boże, dlaczego? Juggie czemu uśmiechasz się czytając czyjeś imię? Otrzepałem głowę i doprowadziłem włosy do należytego im stanu. Rozglądając się zwróciłem uwagę na korytarz i numerowanie pokoi. Pokój, z którego wyszedłem, miewał ciekawą liczbę. Zapamiętam. Może kiedyś przyda mi się czyjaś pomoc, będę wtedy wiedzieć gdzie się udać.
Wróciłem do swojego pokoju. Delikatne światło świecy oświetlało w miarę dobrych rozmiarów pokoik, 3 łóżka, 3 szafki na ubrania bądź inne drobiazgi... W głębi serca marzyłem o tym aby nikt mi się tu nie wprowadzał, chociaż z biegiem czasu jest to nieuniknione. Ludzi przybywa a miejsca coraz mniej. I tu stawia się pytanie.. Będę tu już na zawsze? Jakby nie patrzeć dość dobrze sobie radziłem w trybie koczownika. Gorzej właśnie ze stanem czystości. Podczas podróży nie ma się na to zbyt wiele czasu aby wyprać ubranie. Moje kąpiele oraz jako takie ,,pranie,, o ile można by to tak nazwać opierało się na wejściu do jeziora bądź jakiejś rzeki i włala. Byłem czysty? Byłem. Czy moje ubrania wyglądały na czystsze? Wyglądały.
Z racji iż żyłem sam z Akel'em który na szczęście w nieszczęściu ludzkiego głosu nie ma, nie miał jak narzekać. Wyciągnąłem brudne ciuchy z plecaka i resztę rupieci, jak jedzenie, pamiątkę po ojcu, czyli jego nieśmiertelnik i kilka innych rzeczy. Sam plecak też nadawał się do prania. Czy mogę zrobić pranie w łazience czy mają do tego jakieś specjalne miejsce jak pralnia?
Eh.. znowu biegaj i szukaj sam. Lecz na chwilę obecną dałem sobie spokój z praniem. Zdjąłem z siebie brudne ciuchy, jak i pseudo pelerynę, którą również mam po ojcu i rzuciłem je na stertę brudów do prania. Stałem na środku pokoju w samej bieliźnie kwestionując myśl czy iść pod prysznic czy zrobić to rano. Za pewne teraz woda może być jeszcze ciepła natomiast rano będzie ona zimna. Po chwili namysłu założyłem na siebie spodnie i czysty podkoszulek. Wychodząc rzuciłem spojrzenie na Akel'a. Spał. Uśmiechnąłem się na myśl, że w końcu oboje możemy wypocząć od tego nieustannego przemieszczania się z miejsca w miejsce, od walki i może nareszcie czas zacząć jakoś normalnie żyć. Nadal nie jestem pewny zostania tu. Na pewno przetrwam tu kilka tygodni a czas pokaże co będzie dalej.
Idąc ciemnym korytarzem w końcu dobrnąłem do łazienki. Wydawała się dość mała jak na taką liczbę ludzi. Toalety, umywalki, jakieś wieszaki na ubrania i prysznice. Nie ma co narzekać, mogło być gorzej. Stanąłem przed lustrem opierając się o jedną z umywalek. Po raz pierwszy od parunastu dni mogłem przejrzeć się i ogarnąć jak wyglądam. Nie było tak źle, spodziewałem się, że będzie dużo gorszej. Podszedłem do wieszaków. Zawiesiłem na nich podkoszulek i wyciągając jedną nogę ze spodni zorientowałem się, że nie mam ręcznika ani nic takiego czym mógłbym się wytrzeć. Chyba jednak zrezygnuję z dzisiejszego prysznicu. Dopiero teraz usłyszałem w jednej z kabin odkręcanie wody. Założyłem spodnie, a podkoszulek zarzuciłem na ramię. Myślałem przez moment czy nie zaczekać na duszyczkę, która aktualnie bierze prysznic i zapytać o ręcznik lecz miałem dość na dziś. Podszedłem do umywalki i zanurzyłem głowę pod wodą, rekami zacząłem szorować włosy. Zakręciłem wodę i otrzepałem kruczoczarne kłaki niczym mokre zwierze.
-To na dziś wystarczy - parsknąłem sam do siebie
Westchnąłem, wolnym krokiem opuściłem łazienkę i udałem się do swojego pokoju, a po głowie krążyły mi myśli odnoszące się do kolejnego dnia. Muszę znaleźć kogoś, kto również jest w mojej sekcji aby więcej się dowiedzieć. Delikatny powiew chłodu przeleciał moją nagą klatkę piersiową aż poczułem ciarki na plecach. Teraz zorientowałem się, że zostawiłem podkoszulek Jaspera na umywalce. Szlag. Muszę się wracać.. Obróciłem się na pięcie i miałem iść w stronę łazienki ale wywołałem wilka z lasu. Fiołkooki szedł w moim kierunku ze swoją białą podkoszulką w ręku. Podchodząc do mnie rzucił mi ją na twarz tak jak i poprzednim razem.

Jasper?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz