Słowa Aidena sprawiły, że pokiwałam głową na znak, że ma rację. Nie mogłam, przecież pozwolić, abym straciła dziecko. Szczególnie przez swoją głupotę. Musiałam teraz wyjątkowo o siebie dbać. Cicho westchnęłam. Nie podobała mi się wizja siedzenia tutaj bezczynnie, gdy mogłam się przydać w terenie. Nim się odezwałam, znaleźliśmy się przy stajni. Chłopak otworzył drzwi, a ja ujrzałam od razu Lunę. Musiała się za mną tęsknić, bo od razu podeszła do mnie i zaczęła chodzić przy moim boku. Pogłaskałam ją z uśmiechem, po czym kucnęłam, aby przytulić suczkę. Natychmiastowo zaczęła mnie lizać po twarzy przez co zaczęłam się śmiać.
- Luna, przestań! - krzyknęłam, śmiejąc się.
- Musiała bardzo za tobą tęsknić - odparł czarnowłosy z uśmiechem na twarzy.
Widok uśmiechającego się chłopaka, sprawiał mi dużą radość. Widocznie nie czuł się źle w moim towarzystwie albo po prostu dobrze udawał. Aiden wydawał mi się naprawdę dobrym przywódcą, ale co ja mogłam o nim wiedzieć? Znałam go tylko z kilkanaście minut. Może z czasem moja opinia o nim ulegnie zmianie?
- Osada jest wielka, prawda? - zapytałam po chwili ciszy.
- Owszem - odpowiedział.
- W takim razie chodźmy dalej, bo jestem ciekawa tego miejsca - oznajmiłam.
Po moich słowach ruszyliśmy razem, a Luna tuż za nami. Widocznie bardziej była nieufna ludziom tutaj niż ja. Westchnęłam. Wiem jak trudno jest ją do siebie przyzwyczaić. Chociaż nie tylko ją.
Pamiętam nadal moje pierwsze spotkanie z Williamem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek ktoś taki jak on, miałby stać się moją pierwszą miłością. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, uznałam, że jest mizerotą. Pewnie, gdyby nie moja pomoc, zginąłby szybciej. Nie mogłam go jednak zostawić z potworem. Nie wiedziałam co to za rodzaj istoty, ale nie zawahałam się ani na chwilę, aby ją zaatakować. Strzeliłam kilka razy w jej plecy, gdy ta skupiała się na chłopaku. Dzięki temu uratowałam go. Nie chciałam jednak, aby taki słabeusz jak on łaził ze mną i moją matką. Przez niego mogłyśmy mieć przecież kłopoty. Któregoś dnia przekonałam się, że pozory potrafią mylić. Will, który cały czas łaził i tak za nami, obronił mnie i zabił kolejnego potwora. Od tej pory zaczęliśmy bardziej spędzać ze sobą czas, aż do momentu, kiedy zakochałam się w nim. Wtedy naprawdę trudno było nas rozdzielić, ale i tak zrobiła to śmierć.
- Kyra, słuchasz mnie? - zapytał Aiden, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Przepraszam - odpowiedziałam. - Zamyśliłam się.
- O czym tak myślałaś? - zadał pytanie.
- O Williamie - przegryzłam wargę. - Moim zmarłym chłopaku.
<Aiden?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz