Powietrze było dzisiaj wyjątkowo gorące i duszne. Pewne było, że słońce w końcu schowa się za piętrzącymi się cały dzień chmurami. Razem z dziewczyną usiedliśmy na "poboczu" stołówki. Gdy grad zaczął się nasilać i przywitał się z deszczem, poczułem na plecach jak wiatr niesie wodę w moją stronę. Syknalem ewidentnie nie zadowolony z faktu, że moje ubrania się zmoczyly.
- Zmienimy może miejsce? - mruknąłem, a ta swój zamyślony wzrok zrzuciła na mnie.
- Niby gdzie? - uniosła zgrabnie brew.
- Gdziekolwiek. - chwyciłem w dłoń puste naczynie leżące przed Nową i w kilku krokach pokonałem odległość do kuchni, gdzie odłożyłem miskę. Wróciłem do Julii i nie czekając ani chwili, wykorzystałem moment, w którym krople były mniejsze. Posyłając ostatnie spojrzenie w stronę towarzyszki szybko zacząłem biec przed siebie. Woda uderzająca w ziemię, w wielu miejscach zmieniła się w błoto. Kusza, której nigdy nie spuszczałem z oka, teraz niejako ciążyła mi na plecach. Poprawiłem materiałowy pasek, starając nie zatrzymywać się w tej chwili. Jeśli grad będzie duży, mogę nieźle oberwać, a tego jak na razie nie chcę.
Uważnie obserwowałem każde potencjalne miejsce nadające się na kryjówke. W końcu skręciłem pomiędzy dwa budynki. Dwumetrowa przerwa między nimi była całkowicie zasłonięta przez dachy. Pod jedną ze ścian stało kilka drewnianych pudeł. Usłyszałem kroki brodzące po kałużach. Minęła sekunda, a obok mnie pojawiła się brunetka, starannie związany kucyk był teraz zamęczony przez wodę.
Oparłem moją broń o jedną z skrzynek, a obok odłożyłem przemoczoną kurtkę. Usiadłem na jednym z "krzeseł", jedną nogę spuszczając na ziemię, a drugą unosząc i kładąc na niej brodę. Zdjalem z głowy bejsbolówkę, mierwrzac włosy i uśmiechając się pod maską.
- Kocham taką pogodę. - skomentowałem muzykę graną przez naturę. Deszcz jest po prostu piękny. Mógłbym resztę życia spędzić w ten sposób. Po prostu siedząc, nic nie robiąc i wsłuchując się w rytm ulewy.
<Julia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz