niedziela, 10 września 2017

Od Mikel'a CD Maxine

Słowa dziewczyny zbiły mnie z tropu. Była sympatyczna i miło mi się z nią rozmawiało. Miała taki.. spokojny głos. Nie rozumiem dlaczego powiedziała, że nie potrafi wywołać ludzkiego uśmiechu. Przecież skoro pomaga innym powinna widzieć je codziennie.
-Obiecuję Ci, że sprawię abyś dzień w dzień widziała choć jeden uśmiech na czyjejś twarzy wywołany dzięki Tobie i twoim zasługą. - powiedziałem spoglądając na dziewczynę
-Jak zamierzasz tego dokonać? - rzuciła na mnie pytającym spojrzeniem - Z tego co wiem to dokonywanie cudów nie należy do twoich umiejętności - zaśmiała się
-Mam pewien pomysł jak mogę tego dokonać. - uśmiechnąłem się do niej
Nie znoszę gdy ktoś jest przygnębiony. Czasem może i sytuacja wymaga zachowania powagi lecz nie ma co się przejmować drobnostkami skoro w każdej chwili może zaatakować nas zakażony i możemy zginąć. Dlaczego nie możemy żyć chwilą i nie martwić się nie istotnymi rzeczami? Chciałbym aby każdy doznał szczęścia w życiu. W przypadku Max.. Można powiedzieć, że jestem jej czegoś dłużny. Ona pozwoliła mi wejść do osady, więc mimo tego, że chce przysłużyć się jak tylko mogę aby pomóc tutejszym chcę pomóc również jej.
-Dziękuję Mike - odezwała się po chwili ciszy - Nie wiem jak tego dokonasz. - dodała
-Mogę Cię zapewnić, że na pewno będziesz widywać uśmiech na twarzy jednej osoby - uniosłem brwi patrząc na rudowłosą niewiastę
-Nawet jak schowam się i nikt nie będzie wiedzieć gdzie jestem? - zapytała unosząc kąciki ust
-Kurcze, przechytrzyłaś mnie. - uderzyłem pięścią w dłoń, na co dziewczyna zaśmiała się - Jakoś Cię znajdę. Tego rudego koloru nie da się przeoczyć - uśmiechnąłem się, nie odrywając od niej wzroku
Siedzieliśmy jeszcze przez kilka minut pod drzewem. Muszę przyznać, że zrobiłem się senny i w każdej kolejnej chwili walczyłem ze swoim ciałem aby wytrzymało jeszcze trochę. Oczy same mi się zamykały lecz w końcu dziewczyna wstała spod pnia drzewa i ruszyła bez słowa w stronę, skąd przybyliśmy - do Centrum. Ciekawi mnie nadal, jaki jest ten cały przywódca Aiden. W sumie skoro rudowłosa jest zastępcą powinna znać go całkiem dobrze.
-Heej - poderwałem się z ziemi i dorównałem dziewczynie kroku - Powiedz mi, jaki jest ten wasz przywódca Aiden? - zapytałem
-Jaki? Chciałam, żebyś się sam przekonał ale możliwe, że nie damy rady go spotkać więc Ci opowiem. - wzięła głęboki wdech i zaczęła - Aed jest dobrym przywódcą. Jest zorganizowany i ma wielkie plany na przyszłość osady, które powoli, oczywiście w miarę naszych możliwości wprowadza je w życie. Wszędzie go pełno. Wszyscy go uwielbiają, jest miły i pomaga jak tylko może. - przerwała na moment - Powinieneś go polubić.
-Jeżeli tak go opisujesz, to raczej powinienem złapać z nim dobry kontakt. Wiem, że może nie wypada ale to także mnie ciekawi. Ile on liczy sobie wiosen? - spojrzałem na dziewczynę
-Szczerze, sama nie jestem pewna ale wydaje mi się, że 21. - odparła
-Wydawało mi się, że taką osadą zarządza ktoś starszy - zdziwiłem się, na informację przekazaną przez dziewczynę. 21 lat? I taka osada? No, no.. jestem pod wrażeniem
-Dlaczego? - zapytała zdziwiona
-Może przez to, że w osadach, których bywałem przeważnie dowodzenie było w rękach jakiegoś oprycha w średnim wieku - przewróciłem oczami, przypominając sobie poprzednie osady - A tak zmieniając temat.. Co powinienem wiedzieć na temat sekcji obronnej? - zapytałem

<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz