sobota, 23 września 2017

Od Jughead'a CD Jaspera

Gdy zamknąłem drzwi przed Jasperem wypuściłem ciężkie powietrze z płuc. Będąc przy blondynie czułem jak wszystkie moje emocje mieszają się ze sobą. Pragnąłem się do niego zbliżyć lecz nie wiedziałem czy aby na pewno powinienem. Chciałbym móc choć raz poczuć się bezpiecznie w jego ramionach. Chciałbym aby to fiołkowe spojrzenie witało mnie na dzień dobry. Dlaczego tak trudno jest zrobić mi krok w przód? Dlatego właśnie, że boję się jego reakcji..
Opadłem ciężko na łóżko, ściskając poduszkę w ramionach. Wtuliłem się w miękką kurtkę podarowaną od blondyna. Była taka mięciutka i milutka. Pachniała nim.. Zamykając oczy, zasnąłem z delikatnym uśmiechem.
~*~
Poranek był ciężki. Wczorajsze wieczorne wyjście w krótkim rękawku zaczynało wdawać się we znaki. Zatkane zatoki, ból gardła.. Dobrze, że gorączki nie mam. Dawno nie byłem chory. No cóż. Układ odpornościowy w końcu musiał polec i doznać jakiejś zarazy. Iść z tym do Carla czy zaczekać aż samo minie? Może gdy pójdę mógłbym zapytać o coś przeciwbólowego dla Jaspera na ta jego nogę. Taak, to dobry pomysł.
Ubrałem się i wyszedłem z pokoju. Zahaczyłem o stołówkę lecz już na wejściu stwierdziłem, że w sumie nie chce mi się jeść i poszedłem w stronę wyjścia. Yhhh.. Już wiem, że cały dzień będzie ciężki. Katar jest uciążliwy. Nienawidzę tej choroby. Będę mieć kolejna nauczkę aby się cieplej ubierać.
Stanąłem przed drzwiami do ,,gabinetu,, Carla po czym zapukałem. Ze środka dotarło do mnie ,,zapraszam,, więc odtworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Carl przejrzał mnie na szybko i dał czystek.
- Powinno pomóc na katar - odparł
- Dziękuje - powiedziałem
- Coś jeszcze? - zapytał spoglądając na mnie
- W sumie.. pytanie z ciekawości tylko..
- Słucham - założył ręce
- Czy mógłbym dostać coś przeciwbólowego? - spojrzałem na niego
- Boli cię coś? - już miał wstawać gdy zaprzeczyłem
- Nie mnie.. taką.. znajomą - odparłem ciężko przełykając ślinę
- Więc niech się do mnie zgłosi to porozmawiam z nią a nie z tobą - odparł
- Dziękuję.. - powiedziałem wychodząc
Zmierzałem w kierunku centrum lecz jakoś zbytnio nie chciało mi się tam wracać. Zapatrzony w chmury na niebie szedłem przed siebie gdy nagle na kogoś wpadłem.
- Ugh.. - jęknąłem - Uważaj jak.. - przerwałem gdy tylko spojrzałem na drugiego poszkodowanego - Przepraszam - powiedziałem delikatnie podnosząc kąciki ust
- Nic się nie stało - Jas zaśmiał się cicho - To też moja wina.. nie patrzyłem przed siebie. - dodał
Fakt. Nie patrzył. Tak jak i ja byłem zapatrzony w niebo tak on skupiał się nad jakimiś planami?
- Co to takiego? - zapytałem wskazując na papiery które trzymał w dłoniach - Mogę Ci w czymś pomóc?

<Jas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz