niedziela, 17 września 2017

Od Maxine CD Mikel

Zamyśliłam się na chwilę.
- A więc obrońcy nie robią niczego zbyt skomplikowanego. W sumie nasz rola głównie ogranicza się do bronienia ludzi którzy tego potrzebują. Łazimy sobie po osadzie i patrzmy, czy nikt nie sprawia problemów, rozwiązujemy drobne spory, pilnujemy by w Osadzie był spokój. Jeśli chodzi o inne stanowiska to są nauczyciele obrony jak na przykład Jeremy czy Jae, strażnicy wejścia jak Charlie- nasza chodząca encyklopedia. Możesz go pytać o wszystko, a on przeważnie zna odpowiedź. I oczywiście nie możemy zapomnieć o kochanym Ricku! - Mój głos nagle przesiąkł ironią.-  Także jest strażnikiem i najmilszym człowiekiem jakiego znam. Z nim lepiej nie rozmawiaj o ile nie chcesz mieć papki z mózgu.
-Dlaczego? – Spytał zdziwiony chłopak.
- Rick jest chyba największym przeciwnikiem Aed’a w tej osadzie. Dość arogancki dziadyga i strasznie denerwująca istota. Kiedyś był w rozpoznawczej, ale wylądował u mnie.
Zapadła chwila ciszy. Mike chyba rozważał moje słowa, a ja nie ciągnęłam na siłę tematu. Szliśmy w stronę wejścia do Centrum. Zajęłam się przypominaniem sobie rozmieszczenia wolnych pokoi i rozmyślania, gdzie by tu przydzielić chłopaka.
- O spójrz, to właśnie Rick. Ten mężczyzna po prawej stronie drzwi. Zapomniałam, że akurat ma wartę. – Powiedziałam do idącego przy mnie chłopaka gdy zbliżyliśmy się do wejścia na tyle by zobaczyć mężczyznę opartego o futrynę drzwi.
- Co on robi? – Spytał Mikel mrużąc oczy i spoglądając w kierunku mężczyzny siedzącego pod wejściem.
- Właściwie to powinien stać, ale on się nikogo nie słucha… Ale ja nie mam do niego zbyt dużych pretensji tak długo jak robi swoje i nie wciska swoich poglądów wszystkim ktokolwiek spróbuje przejść do Centrum.
Podeszliśmy bliżej i dostrzegłam, że pan mogę wszystko bezczelnie zasnął sobie na służbie. A dopiero co powiedziałam, że nie mam do niego pretensji. Zacisnęłam pięści i zatrzymałam się gwałtownie ze wzrokiem utkwionym w strażnika. Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć. Znów śpi! Niewiarygodne. Mikel zrobił jeszcze parę kroków po czym zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Posłał mi nieme pytanie, a ja tylko szybko odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę baniaka z wodą. Mike chyba pobiegł za mną. Chwyciłam po drodze jakieś wiadro które stało przy chałupie nawet się nie zatrzymując. Doszłam do zbiornika, napełniłam wiadro i zawróciłam. Mikel przyglądał mi się uważnie. Uważając by nie rozlać wody przyśpieszyłam lekko kroku. Byłam już dość blisko wejścia. W moim wzroku kryła się chęć mordu. Ile można go tak budzić!? Gdy Mike dotarł do nas, odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się łobuzersko. Zaraz jednak nawet nie patrząc na jego reakcję wylałam na Ricka kubeł wody i przybrałam ciepły uśmiech. Sekundę po tym, jak opróżniłam wiadro poczułam rękę na moim przedramieniu. Mikel chyba trochę się zdziwił i próbował mnie powstrzymać. Nie zareagowałam na to. Strażnik natychmiast się przebudził i spiorunował mnie takim wzrokiem jakbym mu matkę zabiła.
- Oh, dzieńdobry! Mamy taki piękny dzień nie prawdaż?- zaczęłam- Właśnie zamierzałam coś sobie od kogoś ukraść i może kogoś zabić. Wejdę sobie spokojnie do Centrum i do jakiegokolwiek miejsca w nim, bo nikt huk nie strzeże pieprzonych drzwi! Za trzy godziny miał cię zmienić Charlie żebyś odpoczął i chwilę się przespał, bo miałeś znów wejść o 4 nad ranem, ale skoro już zregenerowałeś siły, to chyba nie będziesz miał nic przeciwko, żeby STAĆ i tylko stać do północy nie? Zero sprzeciwów? No ja myślę, będę tu do ciebie zaglądać co jakiś czas i się upewniać czy na pewno dobrze się bawisz. I zostawię tu moją Sigmę. Nie trudź się z przekazaniem wiadomości o tym dla Charli’ego. Sama to zrobię. A teraz otwieraj.
- Jak sobie księżniczka życzy.- Warknął w odpowiedzi mokry i wkurzony jak mało kto Rick po czym wstał i otworzył nam drzwi. Spojrzałam na Mikela i zaprosiłam go kiwnięciem głową do środka. Odwróciłam wzrok na chwilę i przeszukałam niebo, a gdy nie znalazłam tego, czego szukałam spojrzałam na pobliskie drzewa. Na jednym z nich siedziała moja droga przyjaciółka. Zagwizdałam lekko komendę „pilnuj” i wskazałam na Ricka po czym zagwizdałam ponownie tym razem „stój” by dać do zrozumienia, że mężczyzna ma stać dopóki się nie pojawię i nie wydam dalszej komendy. Orlica odkrzyknęła mi w odpowiedzi. Odwróciłam się na pięcie i weszłam do Centrum. Nie zwracałam już uwagi na kąśliwe szepty Ricka o małoletniej, humorzastej nastolatce, która próbuje być taaaka fajna i z lekkim uśmiechem zeszłam po schodach.

<Mikel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz