poniedziałek, 25 września 2017

Od Jaspera CD Isliny

Dlaczego w przeciągu tygodnia.. może trochę dłużej sprawy potrafią się tak spierdolić? Kurwa. Jak mogłem być tak głupi. Odkąd Islina rozmawia ze mną na coraz poważniejsze tematy staram się jej unikać. Obawiam się, ze mogła coś zauważyć. Nie jest głupią osobą. Przecież ona z miejsca wskoczyła na stanowisko zarządcy. Gdyby Aiden wiedział kim jest... Cóż, Camelot będzie miał wspaniałego Zastępcę. Nuta terroru im się przyda, prawda? Będzie dobrze, nikt nie będzie pamiętał za tydzień czy dwa.
Teraz na własnej skórze doświadczałem czym jest zakażenie. Nigdy nie sądziłem, ze znajdę się w takiej sytuacji. Czy ktokolwiek by tak sądził? Oczywiście, że nie. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że stracę skórę na łydce, a mutant przeniesie na mnie wirus - wyśmiałbym go. Byłem zdrowy, zdrowy i głupi. Wyśmiewałem każde postępowanie Isliny, gdzie próbowała mnie uświadomić jak bardzo zależy mi na Jugheadzie. Kiedy mogłem wziąć sprawę w swoje ręcę, będąc zdrowym... Przegapiłem swoją szansę. "Miłość sprawia, że czas mija niepostrzeżenie. Czas sprawia, że miłość mija niepostrzeżenie" - jakże to kurwa prawdziwe!
Miałem ochotę przestrzelić sobie łeb, a potem wstać i zrobić to jeszcze raz. Miałem w głowie natłok myśli i nie mogłem ich uporządkować. Nic na to nie poradzę.

- Świat to yin i yang. Bez jednego, drugie nie może istnieć. - skierowałem na dziewczynę swoje spojrzenie. Próbowałem uświadomić ją, jak bardzo Aiden cierpi. Nawet po upływie tylu lat nie przestał o niej myśleć. Nic mi nie odpowiedziała. Islina to skończona żmija i wywłoka jakich mało, ale za młodu poznałem ją z jej lepszej strony. Takie chwile ciszy, która nie skończy się groźbami utwierdzała mnie w przekonaniu jak uczuciową osobą jest Annie i jak bardzo tęskniła za swoim domem. Christopher mógł jej wtłuc do głowy różne rzeczy, ale w gruncie rzeczy, to stąd pochodzi. 
- Chyba każdy z nas był kiedyś inny... I powtarzał sam sobie, że nie zmieni się nigdy - powiedziała. Muszę przyznać, że poruszyło to moje serce. 

Mówiła o sobie? Chyba tak, ale sądzę, że słowa te mogą zostać skierowane do każdego. Jak na przykład do mnie w tej chwili. Umieram wewnętrznie i umrę zewnętrznie. Ciało będzie tylko tym cholernym dopełnieniem. Issy w przeciągu ostatnich tygodni okazała się w gruncie rzeczy prawdziwą przyjaciółką. Ujmując to poetycko: przyjaźń jest jak słońce, czasem coś ją zasłoni, ale nigdy nie zgaśnie.
Nie zgaśnie, chyba, że ktoś umrze.
Czy nagroda Darwina nadal obowiązuje? Gdzie mam się zgłosić po odbiór?

<Is?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz