poniedziałek, 25 września 2017

Od Autumn CD Isliny

Czuję, jak moja krew buzuje, niczym aktywny wulkan mający za parę sekund dać o sobie znać pod postacią wybuchu na ogromną skalę, powodując przy tym miliony zniszczeń i nieszczęść. Zarządca. To bardzo dobre i cieszące się uznaniem stanowisko, bez względu na to, jaki charakter ma osoba sprawująca je. Fakt, iż od początku zainteresowała się mną osoba o podobnym znaczeniu społecznym, pobudziła moje szare komórki do życia, a dla umysłu dostarczył niezliczone zapasy paliwa rakietowego. Jeśli oczywiście podobne incydenty nie mają miejsca przy pojawieniu się kogokolwiek w osadzie, ta znajomość stawia duży plus przy moim imieniu. A - towarzystwo ważnej osobowości podnosi choć po części twoją reputację. Druga strona: właśnie owe towarzystwo może zrównać z ziemią mniejszą rangą osobę, gdyż wartość drugiej postaci stale się wybija, ukazując wyższość i władzę. B - łatwiej wejść w nowy świat. Druga strona: można go błędnie odczytać. C - to przepustka. Wiadomo, że pracownik bliski szefowi ma więcej przywilejów. Jednak, nie zawsze działa to w ten sposób. Decyduję się na półuśmiech, który oferowałabym każdemu.
- Dziękuję za propozycję, ale już zdążyłam się rozgościć - tłumaczę melancholijnym wręcz tonem głosu. Nie mam zamiaru pokazywać, jak bardzo wpłynęła na mnie... Islina? Tak, chyba tak to było. Jej twarz nie wyglądała najprzyjaźniej, charakterystyczną cechą były raczej wrogo nastawione oczy. Zdawały się lustrować moją twarz, i tak jak ja wyłapywać wszystkie plusy i minusy. Z tą różnicą, że ona to dla mnie szansa, a z jej miny łatwo wywnioskować, że jestem jadowitą żmiją. Ale cóż poradzić, gdy nawet z trucizny można wytworzyć konieczne do zwalczania dolegliwości, lekarstwo? W każdym razie, będę się bronić, chociażby łagodnie, niekoniecznie stosując metodę transfuzji krwi. - Ale jeśli masz ochotę, mogłabyś mi pokazać nieco miasta. Dodatkowe informacje mi się przydadzą, jeśli mam wykonywać powierzoną mi pracę estetycznie i korzystnie - mówię, mój głos zdaję mi się nieprzyjemnie obcy. Uprzejmy, ale wyrażający tylko i wyłącznie to, jednak godziny pracy nad samą sobą poskutkowały. Spoglądam w tym samym czasie na konstrukcje rozciągające się po obu moich stronach, badawczym wzrokiem naukowca szukając wszelkich luk, wystających i nawet ledwo dostrzegalnych nierzetelności, ale poza kiepskim wyglądam nie dostrzegam wiele. Na początek można by było to zmienić - urozmaicić tutejszą okolicę, odnowić to, co zostało wzniesione wcześniej z myślą o to, by przetrwać. Najpierw jednak trzeba poznać całą sytuację, an pewno znajdzie się coś pilniejszego do wykonania, niż zadbanie o kolor ubitych razem desek stanowiących ścianę jakiegoś budynku. Nie pytam, co w nim jest - to nie byłoby właściwe. Podważałoby decyzję Isliny, która jeszcze jej nie podjęła. Do tego, niech najpierw o czymś opowie. Dopiero potem roztropnym będzie dodanie coś od siebie lub zadanie pytania. Po dwóch podchodzących pod kategorię tego, co konieczne, może pojawić się jakaś dociekliwość dotycząca czegoś mniej... koniecznego. Jak chociażby to, jak długo tutaj jest. Tego typu zaczęcie nowego tematu jest dość konieczne - pokazuje, że choć jesteś stworzona z samych trybików, wajch oraz przewodów, możesz zachować się w też...całkiem normalny sposób. Oczywiście, normalność jest udawana i nieprawidłowa. Tak potwornie rzetelnie każdy podchodzi do tego słowa, choć tak na prawdę ono... nie istnieje, nie ma większego znaczenia. Każdy coś ma. Coś, co wyróżnia go od innych, sprawia, że nie ma drugiej takiej osoby, jak ty. Czy to nawyk jedzenia tego, co wprawia twoje kubki smakowe wręcz w agonię, robienie czegoś, co pobudza twoje emocje, te negatywne. Lub po prostu robienie czegoś, co potocznie zwie się "nietypowym". Gdyby iść tym szlakiem widniejącym niczym znak zakazu pośrodku torfowiska, skończyłabym na dnie. Moje ciało uległoby rozkładowi w zastraszająco szybkim tempie.
- Skoro tak mówisz - udaję, że nie słyszę wręcz odpychającego brzmienia w jej głosie, mową innych. Moimi słowy, pokazuję, że niewiele podobne zachowanie na mnie wpłynie. Bo w środku kryje się potwór kształtujący nienagannie ustawioną dziewczynę z zewnątrz, podchodzącą do wszystkiego tak, jakby nic nie mogło jej już zaskoczyć. Gdyby ktoś rzucił się z dachu, nie pytałabym, dlaczego to zrobił, bo to przecież takie nieprawdopodobne. Spróbowałabym go złapać, być może potem zastanawiając się nad powodem owego zachowania. - Niewielu wychodzi poza miasto, skoro jesteś inżynierem, zajmiesz się sprawami odbywającymi się właśnie tutaj. Wiele można by poprawić, ale zacznij od tych koniecznych lub poprawiających nasze warunki - mówi, nie brzmi to jak prośba mimo zastosowania słów. Nie reaguję na to niczym innym, niż skinienie głowy. Myślę, że dobrze byłoby wysypać na drogę kamienie, czy cokolwiek podobnego. Zimą oraz jesienią może być bardzo niebezpiecznie, gdy grunt stanie się grząski i zdradziecko śliski. Zachowuję przemyślenia dla siebie, spoglądam na budynki by pokazać, że skupiam się w pełni na jej nadchodzącej opowieści o tym, co nas otacza.
- Wszyscy śpią w Centrum, tutaj, czyli w Camelocie zajmujemy się tym, co nam powierzono. Budynki tutaj nie mają większego zastosowania, ale oczywiście, przydają się - nie jestem pewna, czy mówi to z sarkazmem, czy na serio.
- Jeśli nie mają większego zastosowania, można by w nich trzymać różne materiały. Paszę dla zwierząt, narzędzia,... - proponuję, starając się skupić nad otoczeniem.

< Islina? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz