piątek, 15 września 2017

Od Jughead'a CD Jaspera

Muszę przyznać, że gdyby nie informacja o pułapkach nadal biegałbym po tym lesie jak głupi a za pewne źle by się to skończyło. Mimo iż z Jasperem spędziłem parę godzin zacząłem się ciekawić jego osobą. Wydawał się być na prawdę poukładaną osobą. Ciekawe czy tego wszystkiego nauczył się sam czy ktoś mu pomagał w tym wcześniej. Gdzie był wcześniej zanim dotarł do tej osady? A co jeśli.. jest tutaj od samego początku powstania tej osady? Nie, raczej jest to nie możliwe. Zastanawiałem się na prawdę nad wieloma rzeczami ale jedną z najistotniejszych była myśl czy chciałby kiedyś opuścić osadę? On jako inżynier zapewne zawsze ma coś do roboty. Mnie by to zmęczyło i miałbym dość, chociaż co kto lubi. Może to sprawia mu przyjemność? Zapewne musi być jakieś miejsce gdzie chciałby się udać lecz nie ma na to czasu. Eh.. obowiązki zastępcy muszą być ciężkie lecz bardzo dobrze, że osada ma kogoś takiego jak on. W pewnym stopniu mogę rzec iż go podziwiam. Pracuje po całych dniach aby zapewnić innym bezpieczeństwo.
- Postaram się nie umrzeć - odwzajemniłem uśmiech wyższego blondyna.
Tak jak i on, ja także wróciłem dalej do ciągnięcia drzewa pod mur. Pracując we dwójkę poszło nam to dość sprawnie. Drzewo za drzewem padało na ziemie a chwilę później leżało tuż pod murem. Słońce chowało się za koronami drzew a ja zaczynałem odczuwać coraz większe zmęczenie i głód. Właśnie! Ominęła mnie porcja obiadowa. Niech to szlag. Z niechęcią do dalszej pracy usiadłem pod jednym z drzew, opierając się o jego pień. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem na niebo. Za niedługo powinny pokazać się gwiazdy. Lubię je obserwować. Zawsze mnie uspokajają i wywołują zachwyt oraz inne miłe uczucia. Zamykając oczy powróciłem do wspomnień gdy wraz z ojcem zawsze podczas podróży oglądaliśmy razem gwiazdy. On opowiadał mi o nich co nieco i pokazywał gdzie znajdują się poniektóre gwiazdozbiory. Chciałbym móc znów z kim pooglądać gwiazdy tak jak za dawnych lat ze swoim ojcem.
- Wstawaj księżniczko - słysząc głos Jasper'a otworzyłem oczy kończąc bujanie w obłokach - Zostało jeszcze ostatnie drzewo do ścięcia i dwa do zaciągnięcia - spojrzał na mnie swoimi fiołkowymi oczami
- Aj ,aj kapitanie - zasalutowałem i podniosłem się z ziemi - Gdzie leży to do zaciągnięcia? - Jasper wskazał mi ręką kierunek po czym poszedłem w tamtą stronę
- Uważaj - powiedział zza moich pleców
Zorientowałem się, że przede mną wisi przeźroczysta żyłka. Brawo Jug, tak dalej a skończysz jako pożywienie dla zakażonych. Podniosłem rękę w geście podziękowania i poszedłem dalej aż dotarłem do leżącego drzewa. No to siup i pod mur. Więc to na dziś chyba tyle. Zza drzew wyłonił się Jasper ciągnący ostatnie drzewo. Przed wzejściem księżyca zdążyliśmy jeszcze wymienić stare belki w murze aby ten był w pełni gotowy. Z uśmiechem na ustach opadłem na delikatny mech, który obtulił moje ciało jak puchowa wata. Spojrzałem się na niebo pełne jaśniutkich gwiazdek. Czasem mam wrażenie, że przyglądamy się gwiazdą tylko dlatego, że poszukujemy czegoś w śród nich. Może odpowiedzi na nasze skryte pytania, może niespełnionej miłości a może i nawet tego co kryje się głęboko w nas.
- O czym tak myślisz? - Jasper usiadł obok mnie
- O gwiazdach - odparłem delikatnie unosząc kąciki ust - Przyglądamy się im, a tak na prawdę one mogą już nie istnieć.
- Znasz się na gwiazdach? - zapytał z ciekawością w głosie
- Nie.. - uśmiechnąłem się zwracając do niego - Po prostu co nieco wiem od ojca.
- Rozumiem. - powiedział, kładąc się na ziemi
-Nie męczy Cię ta praca inżyniera? To budowanie.. i to wszytko co robisz w pojedynkę? - spojrzałem na niego zaciekawiony
- Czasem tak, ale taki jest już mój obowiązek. - wzruszył ramionami - Bycie zastępcą i inżynierem nie jest takie proste jak może się wydawać
- Czemu nie zrobisz sobie od tego przerwy? Gdzieś nie wyjedziesz? - usiadłem patrząc na leżącego blondyna, opierając się jedną ręką o zimną ziemię
-Chciałbym, ale to nie takie łatwe. - słuchałem go, nie odrywając wzroku od jego fiołkowych oczu - Od dawna nie było mnie nad oceanem, chciałbym znów móc zobaczyć tę tafle wody mierzącą aż po horyzont, szum fal, chłodną bryzę. Mógłbym nawet rozbić obóz i zostać tam na noc. - mówił a w jego oczach można było aż wyczytać jak bardzo pragnie zobaczyć ocean
- Jak daleko jest ten ocean? - zapytałem
- Dwa dni drogi konno. - odparł spoglądając na mnie,a ja szybko odwróciłem wzrok
- Więc jedźmy, też chciałbym zobaczyć ocean. - zaproponowałem i z delikatnym uśmiechem na mojej twarzy czekałem na odpowiedź fiołkookiego

Jas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz