piątek, 22 września 2017

Od Jaspera CD Jughead'a

- Jasper... Dobrze się składa, że cię widzę. - zwróciłem swój wzrok ku chłopakowi.
- Tak? - spytałem, poprawiając ręcznik na ramieniu.
- Twoja siostra cię szukała. Chyba zapomniałeś jej czegoś dać.
- Faktycznie. - podrapałem się po karku. Będę musiał jej to wszystko czymś zastąpić.
- Powinieneś z nią pogadać w najbliższym czasie... Idziesz pod prysznic? Tak wcześnie?
- Będzie ciepła woda. - i totalny brak ludzi.
- Nieźle to zaplanowałeś.
- Mam do tego po prostu dar. - przymusiłem się do uśmiechu. - Zostawisz mnie samego? Chcę korzystać z chwili. - starałem się, aby moja twarz była najbardziej promienna jak to tylko możliwe.
- Oczywiście. - odwzajemnił uśmiech, spuszczając głowę. Oddaliłem się kilka kroków.
- Dzięki za przypomnienie o Sophie. - było mi wstyd, że o tym zapomniałem, ale przecież nie mogłem przyznać się do tak podłego czynu.
Dlaczego, gdy zniknąłem z pola widzenia bruneta, poczułem ulgę? Ta rozmowa wydala mi się taka niezręczna. Chciałbym znów rozmawiać z nim jak podczas naszego wypadu nad ocean... Chociaż... Czy wtedy też nie czułem się niezręcznie? Th, fakt. Ja po prostu chciałbym znów poczuć jego gorące ciało pod moimi dłońmi, móc znów przejechać palcami po szyi, chwycić za podbródek i rozchylając usta umieścić kolejny cukierek na języku. Dlaczego takie pragnienia nigdy się już nie spełnią? Co te monstrum robiło w wodzie do cholery?! Jeden głupi krok, i wszystko runęło.
Stojąc w świetle pochodni, zsunąłem z siebie spodnie. Nie miałem najmniejszej ochoty, aby cały brać prysznic. Chwyciłem za skrawek starego bandaża owiniętego o łydkę. Drżąca dłoń powoli zaczęła odwijać materiał. Bolało za każdym razem, bowiem przywarł on mocno do skóry. To co widziałem sprawiło, ze zamarłem. W miejscu oderwanej skóry nie było już brązowej ropy, a coś w rodzaju czarnego strupa, wokoło którego, pod moją skórą ciągnęły się czarne nici. Zszokowany zasłoniłem nogę, ubierając się. Najszybciej jak mogłem wyszedłem z łazienek.
~*~
Opadłem na łóżko, patrząc w ciemność, gdzie jedyną ostoją światła byłą kończąca się świeca. Skoro i tak mam kurwa umrzeć, to muszę przynajmniej ogarnąć to pieprzone światło.
Po kilku minutach przemyśleń wstałem gwałtownie, co poskutkowało promieniującym bólem, jednak i tak dopadłem szafkę stojącą w rogu. Chciałem znaleźć tam moje plany. Tymczasem natrafiłem na kurtkę. Ciemny kolor, z jaśniejszym futerkiem przy brzegach, ramionach czy kapturze. Bardzo dobrze ogrzewa. Pasowałaby na Jugheada. Może to dobry pomysł, że mu ją dać? Tak, zdecydowanie. Muszę go znaleźć i mu ją wręczyć.

<Jughead?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz