sobota, 16 września 2017

Od Jughead'a CD Jaspera

Podkurczyłem nogi. Delikatnie uśmiechając się, czując na mych plecach dłonie fiołkowookiego spuściłem głowę niżej, opierając czoło o kolana. Ludzi zawsze intryguje to co mam na plecach i są zaciekawieni co to jest i skąd to mam. Po czasie zaczęły mnie irytować różne pytania na ten temat i wałkowanie każdemu z osobna historii tego ,,malunku,, więc postanowiłem go nikomu nie pokazywać lecz.. gdy jest tu tylko Jasper nie miałem się czym przejmować. Podniosłem głowę spoglądając w czerwone płomienie ogniska.
- To nic ciekawego - westchnąłem - Na prawdę Cię to ciekawi?
- Tak - odparł, a ja poczułem jego oddech na moim karku i ręce przesuwające się wyżej aż do barków
- Podczas gdy podróżowałem sam, spotkałem pewne plemię, które żyło prawie jak Indianie. Raczej wiesz kim oni są prawda? - poczułem tylko, jak kiwa głową dając mi odpowiedź - Grupka, na którą się natknąłem miała kłopoty. Jeden z nich był ranny. Spadł z niewielkiej wysokości łamiąc sobie nogę. Narobili przy tym dużo hałasu i zbawili zakażonych - mówiłem, czując ciepłe dłonie Jasper'a przesuwające się w górę i w dół po moich plecach - Pomogłem im, a oni zaproponowali mi abym poszedł razem z nimi. Dali mi pokarm oraz pozwolili przenocować jedną noc. Zauważyłem, że każdy z nich ma coś w rodzaju tatuażu. Kolejnego dnia popytałem dlaczego mają takowe znaki, jak to zrobili i co one oznaczają. - przerwałem na moment aby odetchnąć, chłodna bryza przeczesała moje włosy układając je w artystyczny nieład - Były dla nich czymś ważnym, czymś co chcieli pamiętać bądź coś upamiętnić. Zapytałem czy mogą mi zrobić też takowy ,,malunek,, na co oni byli zdziwieni lecz w ramach odwdzięczenia się za uratowanie im życia z radością zrobili mi właśnie to co mam na plecach. - westchnąłem, kończąc swoją wypowiedź
- Co oznacza Twój? - zapytał
- Są to dwa skrzyżowane skrzydła, skrzydła wolności. Mój ojciec był zwiadowcą w wojsku gdzie właśnie nosili mundury i peleryny z takim znakiem. To i takowa peleryna to jedyne co mi po nim pozostało - wyprostowałem nogi i nadal pustym wzrokiem patrzyłem w ognień
- Nie prawda - odparł Jasper, zabierając swoje delikatne dłonie z mych pleców a podkoszulka delikatnie opadła zasłaniając odkryte plecy - Zawsze zostaje coś jeszcze - przeszedł tuż przede mnie i usiadł okrakiem na jednej z moich nóg. - Rzeczy materialne to jedno co pozostaje nam po zmarłych lecz zawsze mamy jeszcze wspomnienia i uczucia, które nam po nich pozostają. Trzymamy je głęboko, o tutaj - podniósł swoją dłoń i przyłożył ją do mojej klatki piersiowej, w miejsce serca - skuliłem głowę w dół spoglądając na jego dłoń
Cholera. Nawet przez podkoszulek czułem jego ciepłą dłoń. Miałem wręcz wrażenie jakby stopiła ona materiał i dotykała mojej gołej skóry. Miał takie.. delikatne i miłe dłonie. Mimo iż zajmuje się ciężką pracą nadal były jak u dziecka. Jego dotyk koił wręcz moją skórę i sprawiał, że na ciele pojawiły się ciarki. Chciałem go więcej. Podniosłem głowę mało co nie zderzając się z głową blondyna. Nasze twarze prawie stykały się nosami, a ja zahipnotyzowany jego oczami nie mogłem oderwać od nich wzroku. Było w nich coś.. kojącego i przyciągającego.

<Jas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz