Chłopak wydał mi się zdezorientowany.
- Nic ci nie jest? - spytałem w pierwszej chwili.
- Nie, nic. - potrząsnął głową, odwracając wzrok. Był blady, a jego cera była delikatnie sina. Pod oczami widziałem worki, wydawał się nieobecny.
- Na pewno? Nie wyglądasz? Może powinieneś porozmawiać z pielęgniarką?
- Czuję się dobrze. Jeszcze raz przepraszam, nie uważałem.
- Przecież nic się nie stało. - uśmiechnąłem się promiennie, próbując rozproszyć burzowe chmury, które zaczęły nad nami krążyć.
- Nie będę ci już przeszkadzać. - odsunął się, próbując mnie ominąć. Nie pozwoliłem mu, stając przed nim.
- Nie przeszkadzasz. Jestem Yonas. - wystawiłem do niego rękę, lecz widząc, że ten szybko jej nie przyjmie, po prostu chwyciłem jego dłoń. Była zimna, widocznie musiał zmarznąć.
- Jughead. - usłyszałem imię wypowiadane z jego ust. Znów na mnie spojrzał. Idziemy w dobrym kierunku.
- Może usiądziemy i porozmawiamy? Pogawędka to zawsze dobry pomysł. - obdarowałem go śmiechem.
- Chciałem trochę potrenować. Wydaje mi się, że wyszedłem z wprawy.
- Więc pobiegajmy razem! - oparłem dłonie na biodrach. Ignorowałem fakt, że chce się mnie pozbyć jeszcze przez moment.
- Biegam sam. Mogę się wtedy skupić.
- Dobrze... Widzę. W takim razie złapię cię jutro... Jughead. - jeszcze raz pokazałem perliste zęby, odbiegając tyłem. Nie lubię nie wiedzieć o co chodzi innym, ale jeśli sami mi tego nie powiedzą, trudno jest mi zdobyć jakiekolwiek informacje.
Spojrzałem na niebo, sądząc po pozycji słońca biegałem coś ponad godzinę. Zdecydowałem się zejść do Centrum. To będzie idealny moment na prysznic. W sumie, po dniu pracy w stajniach i treningu przyda mi się to.
Wstępując do pokoju po rzeczy szybko uwinąłem się z kąpielą. Naciągnąłem na siebie pierwsze lepsze spodnie, które jeszcze przed chwilą leżały ładnie poskładane w szafie. Na nagie ramiona zarzuciłem czarną bluzę, zapinając jej zamek. Z jeszcze nie wyschniętą głową wyszedłem na korytarz. Na rozwidleniu zauważyłem znajomą marynarkę.
- Carl! - krzyknąłem. Usłyszałem ciężkie westchnięcie i mężczyzna zatrzymał się.
- Tak... Yonas? - nawet nie połudził się na uśmiech.
- Masz dane o wszystkich chorych. Chciałbym się czegoś dowiedzieć.
- Ty i twoja zasrana ciekawość.
- Czy tylko przy mnie używasz takich zwrotów? - zrobiłem minę zbitego psa. - Chcę wiedzieć czy wszystko jest okey. Spotkałem dzisiaj chłopaka. Jughead...
- Nie wiem co robisz, ale znając ciebie... Zakończ to. - mruknął.
- Dlaczego?
- Cóż, słyszałem co nieco. Jeżeli plotki okazały się prawdą... Nie chciałbym być tym, który ci powiedział o jego problemach.
- Czyli ma jakieś problemy?
- Yonas. - warknął. - Jeszcze Aidena tak bym się nie bał, ale jego siostra to potwór. Nie trącaj się dla mojego i twojego dobra.
- Carl..
- Nie. Wiem jakie masz wyczyny w tej osadzie, a teraz daj mi już spokój.
- Pf... - prychnąłem, a ten nie żegnając się po prostu zniknął. O czym on myślał, przecież nie mogę zostawić nikogo w potrzebie. Poza tym... Dlaczego nie wiem nic o siostrze Aidena? On ma takową?
<Jughead?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz