Patrzyłem na ruchy wykonywane przez blondyna. Czyli on także posługuje się bronią białą. Ciekawe.. Według mnie jest to jedna z najlepszych broni, dobrze się nią walczy i można wykonywać nią szybkie i precyzyjne ruchy. Z łatwością można pokonać wielu wrogów. Gdybym mógł to najchętniej poćwiczyłbym sobie właśnie w tym momencie. Ale niestety nie mogę. Zrobię to potem, za pewne wieczorem podczas gdy księżyc oświetli osadę a gwiazdy zawitają na niebie.
- Jeszcze nie jeden wypad przed tobą. W końcu może uda Ci się na niego nie zaspać - mruknąłem, wkładając ręce do kieszeni rozsuniętej bluzy
- Mam taką nadzieje, bardzo lubię wychodzić poza mury i zwalczać tą zaraze chodzącą po powierzchni naszej planety - chłopak westchnął idąc dalej przed siebie - Nie nudzi Cię czasem takie chodzenie samemu? - zapytał odwracając się w moją stronę, nie przerywając kroku
- Czasem tak - spojrzałem w niebo, chmury były dziś dość szarawe, jakby zbierało się na deszcz - Ale z jednej strony jest to przyjemne. Mogę w samotności podziwiać jak rozrasta się osada. Z dnia na dzień coraz więcej się tutaj dzieje a ludzie nawzajem sobie pomagają. My w sekcji obronnej takie już mamy zadanie, aby pilnować porządku i wszystkiego wokół. - spojrzałem na idącego tyłem blondyna
- Nie chciałbyś czasem wyrwać się poza osadę? - zapytał, przekręcając lekko głowę, ciągle darząc mnie swoim ciepłym spojrzeniem
- Może i tak, lecz podoba mi się tu w osadzie - uśmiechnąłem się na myśl o poprzednich osadach - Ta jest najciekawsza z tych w których byłem dotychczas.
Blondyn odwrócił się bez słowa i nadal szedł przed siebie. Dzisiejszy dzień należał to tych w których nic się nie dzieje. Po prostu skończy się to na przechadzce do południa. Właśnie.. południe. Będzie trzeba wrócić na stołówkę aby odebrać posiłek. Na samą myśl o jedzeniu robiłem się głodny. Spoglądając w przestrzeń przed sobą zorientowałem się, że nie za bardzo kojarzę tą lokację. Możliwe nawet, że byłem tutaj po raz pierwszy a przecież ścieżka, którą szliśmy była bardzo widoczna. W krzakach po lewej stronie nagle coś zaczęło szelestać. Po chwili wyleciał z nich brązowy jastrząb. Zrobił kilka okrążeń naokoło mnie oraz chłopaka po czym podleciał do blondyna i usiadł mu na ramieniu. Z lekkim zdziwieniem przyglądałem się zajściu.
- To twój towarzysz? - zapytałem po chwili
- Tak, to Ezio. - odpowiedział wyciągając rękę przed siebie a jastrząb jakby na znak przeskoczył na jego przedramię - A ty nie masz swojego towarzysza?
- Nie.. Ale chciałbym kiedyś mieć - odparłem wyrównując krok z chłopakiem - Chciałbym mieć smoka, takiego jakie są w legendach - zaśmiałem się cicho pod nosem - Ale to jest nie możliwe
- No niestety.. Ale za to możesz mieć jakiegoś innego towarzysza - odparł zwracając się do mnie
- Niby tak.. - westchnąłem - Lecz nie wiem czy będę w stanie przywiązać się do kogoś, nawet i jeżeli jest to towarzysz
- Na pewno dałbyś radę - powiedział do mnie z uśmiechem - To nic trudnego. Gdy zwierze się do Ciebie przywiąże, ty automatycznie odczuwasz impuls aby się nim zająć
- Jak zyskałeś tego jastrzębia? - zapytałem zaciekawiony
<Shin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz