Jeszcze jej mi brakowało dzisiejszego dnia. Miałem serdecznie dość.. To co się stało. Ja nie wiem co powinienem zrobić. Gdybym mógł oddałbym życie za Jaspera.
Ciemnowłosa dziewczyna wyłoniła się z cienia podchodząc do mnie, od razu złapała mnie za podkoszulkę. Nie przeszkadzało mi to w tym momencie. Jeżeli nawet miała by teraz chęć aby mnie pobić bądź solidnie przywalić olałbym to. Wszytko byleby nie myśleć.
- Mam was obu serdecznie dość - poczekaj jeszcze chwile a nie będzie już ,,was,, a ,,mnie,, - Co zrobiliście? - ściskając mój podkoszulek próbowała nakierować moje spojrzenie na swoją twarz, lecz nie miałem chęci spojrzeć komukolwiek w oczy
Czy ona byłaby w stanie pojąć to co czuje? Nie.. raczej nie. Mimo iż się przyjaźnili, wiem że między mną a Jasperem było coś więcej. Coś, czego i ja i on nie potrafiliśmy przełamać i przyznać się do tego uczucia. Teraz będę tego żałować. Wszystko byłoby inaczej, gdybym się nie bał.
- Był Twoim przyjacielem, prawda? - powiedziałem nadal spoglądając w dół, unikając spojrzenia Isliny - Sam mi o tym powiedział, widziałem, że byliście sobie bliscy.
- Mogę łaskawie wiedzieć do czego zmierzasz? - jej ton nagle się zmienił
- Zaraził się Firhen - tak ciężko przeszły mi te słowa przez gardło, miałem ochotę zacząć płakać a jednocześnie panicznie się śmiać
Islina uwolniła moją podkoszulkę z uścisku jej pięści. Stała przez moment jakby ktoś wyzionął z niej ducha. Rozumiem.. wiedziałem co mogła poczuć w tej chwili.
- Jakim cudem? - przerwała na moment - Jeszcze niedawno go widziałam
- Był nad oceanem. Złapał go za nogę. - słowa które wypowiadałem zaczynały dobijać mnie coraz bardziej
- Kiedy to było? - zapytała Is
Za dużo.. nie chciałem już o tym mówić. Gdy tylko jakieś słowa nasuwały mi się na usta od razu w głowie pojawiał się obraz jak mogło wyglądać stworzenie szarpiące Jaspera pod wodą. To była moja wina. Powinienem był z nim wtedy pojechać nad ten ocean. Mogłoby to zdarzyć się mi a nie jemu. Dlaczego te potwory żyją w wodzie. One nie powinny! One nie mogą! Byłem wściekły lecz nie na Jasia, a na samego siebie. To wszytko jest głupie.. Powinienem.. powinienem umrzeć razem z nim.
- Musisz odpowiedzieć. - Islina przepraszam, to dla mnie też jest ciężkie
- Może jakieś dwa tygodnie temu? Wszystko mu się pogorszyło, kiedy zachorował na przeziębienie. - odparłem pod jej naciskiem
- Jak wyglądał? Jego.. paznokcie, włosy, skóra, ręce...
-Włosy były szorstkie, zblad. Wystawały mu kości. Miał strasznie szorstką skóre, na ciele pojawiły mu się czarne pajęczyny, nawet na szyi, a jego żyły... też były czarne jak noc. - mówiłem wspominając ostanie spotkanie z Jasperem
- Oczy też?
- Nie. - uśmiechnąłem się smutno. Jego fiołkowe oczy w mojej pamięci zawsze będą wywoływać dreszcze i ciarki na karku. Wiązało się z nimi parę.. dobrych chwil, których nigdy nie zapomne. - Były wyblakłe, a białka całe czerwone.
- Jesteś pewnie? A rana? Jak duże było to cięcie? - zapytała
- To nie było cięcie. - odparłem a w głowie pojawił mi się obraz zranionej nogi blondyna - Nie miał tam fragmentu skóry, którą zastąpił czarny strup.
Islina i ja staliśmy teraz bez słowa. Moją głowę zaczęły wypełniać milony myśli a większość z nich o ile nie wszystkie były o Jasperze. Z głową spuszczoną w dół czekałem na ruch ciemnowłosej. Delikatnie mi ulżyło po tej rozmowie lecz nadal nie potrafię się pozbierać do kupy.
- Jeśli się teraz załamiesz, on nigdy Ci nie wybaczy - przysunęła się do mnie szeptając mi do ucha, delikatnie mnie uściskając
Po jej słowach nie potrafiłem wykonać najmniejszego ruchu. Gdy mnie puściła, wyminąłem ją bez słowa.
Dziękuje Islina
Szedłem przed siebie. Głowę wypełniały mi rozmaite myśli. Chciałbym teraz móc zostawić to wszytko i.. gdzieś wyruszyć lecz coś mnie tutaj trzymało. Głupia nadzieja, że coś mam jeszcze do zrobienia. Teraz moją głowę zajmowały jedynie smutki i żałości. Chciałbym móc znaleźć się teraz w ramionach blondyna o fiołkowych oczach dzisiejszej nocy. I potem każdej następnej. Przytulić się mocno i słuchać spokojnego bicia jego serca, patrzeć jak śpi obok i choć na chwilę przestać żałować że nie postąpiłem tak jak powinienem. Nie wiem dlaczego, ale to głupie a nawet śmieszne, że w głębi serca łudzę się głupią nadzieją, że może wszytko to tylko głupi sen i gdy się obudzę będę przy nim.. Są tacy ludzie, którzy zostają w kąciku ust podczas delikatnego uśmiechu, w załamaniach rąk. Gdy myślimy, że są już najdalej, gdzieś najbliżej serca słyszymy znajome kroki. To nigdy nie przejdzie, to nigdy nie przeminie.
Mimo iż wiem, że to już koniec, wciąż zamykając oczy widzę twój delikatny uśmiech.
Jas.. będę Cię pamiętać na zawsze. Będę Cię szukać wśród gwiazd.
Gdyby ktoś mnie poprosił abym zapomniał o Jasperze byłoby to wręcz niemożliwe. Może i nie byliśmy w stanie się do tego przyznać ale łączyło nas silne uczucie. Może i faktycznie coś kończy się, by coś innego mogło się zacząć. Tylko, że niektóre zakończenia odpijają się na nas tak mocno że nie mamy ochoty iść dalej i zaczynać nowego rozdziału.
Uzależniłem się od Twojego spojrzenia Jas.. teraz jedynie będzie gościć w mojej głowie.
Z pulsującą już od namysłu głową położyłem się na polance pośród drzew. Do centrum miałem nie daleko lecz nie chciałem tam wracać. Leżałem patrząc na ciemne niebo. Tej nocy nie było na nim ani jednej gwiazdy.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz