niedziela, 8 października 2017

Od Mikela CD Maxine

Ruszyłem przed siebie, idąc z pamięci w stronę gdzie znajdowało się miejsce, do którego chciałem dotrzeć. Jednak moja intuicja podpowiadała mi abym po drodze sprawdził miejsce, o którym wspominali strażnicy do Centrum. Ciekawe czy na prawdę jest tam aż tyle zakażonych. Spojrzałem kontem okna na dziewczynę idącą obok mnie. Szła z uśmiechem na ustach, głaszcząc swojego lwa albinosa. Cudowne zwierze. Nie chciałem aby coś im się stało i jednak zrezygnowałem z chęci odwiedzenia opuszczonego tunelu. Jednak ciekawość nadal zjadała mnie od środka. Może sprawdzę to kiedyś sam. Kiedyś podczas jednej z moich podróży dołączyłem do pewnej grupy. Mieli głupi pomysł aby ukryć się w tunelu starego, opuszczonego metra. Ja postanowiłem jednak pozostać przy wejściu, nie zagłębiając się w ciemności, mrocznego tunelu. Dla mnie i osób którym udało się uciec skończyło się to dobrze. Inni natomiast zostali pożarci i rozszarpani przez potwory czyhające w mroku. Potem i my, reszta przetrwałych, rozdzieliliśmy się i każdy z nas poszedł w inną stronę.
Delikatnie westchnąłem wspominając jeszcze inne swoje podróże. Rozejrzałem się dookoła. Przed nami jeszcze kawałek drogi. Poznałem to miejsce przez dość charakterystyczne drzewo. Wyglądało jakby liczyło sobie dobre sto lat. Potężny pień i równie potężna korona. Można by było zrobić na nim doskonały domek na drzewie. Szkoda, że dzieciństwo było nie udane.. Czasem zastanawiam się, co bym robił gdyby nie było żadnego zakażenia.
- Hej Max.. - przerwałem ciszę jaka między nami zapadła - Zastanawiałaś się może kiedyś, co byś robiła gdyby nie to zakażenie? - zapytałem odwracając głowę w jej stronę
- Hmm.. szczerze to nie wiem. - na jej twarzy pojawiła się mina filozofa - Może byłabym.. władcą swiata - zaśmiała się pod nosem - A ty? Myślałeś nad tym?
- Byłbym.. tajnym agentem - złożyłem ręce w formę pistoletu i wyprostowałem je przed siebie, wskakując na większy kamyk, szybkim ruchem odwróciłem się w stronę rudowłosej Max - Jest Pani poszukiwana - wycelowałem pseudo pistoletem w jej stronie
- O chole*ra. Nakryliście mnie, ale tak łatwo się wam nie dam. - odparła, przyśpieszając kroku i schowała się za jednym z drzew
Zeskoczyłem i stanąłem po drugiej stronie drzewa, za którym chowała się lisica.
- Potrzebuje wsparcia, nasz cel jest sprytniejszy niż myśleliśmy - powiedziałem, przysłaniając jedną ręką usta
Szybkim ruchem odwróciłem się aby sprawdzić czy dziewczyna wciąż jest po drugiej stronie drzewa. Zdziwiłem się, ponieważ już jej tam nie było. Zacząłem rozglądać się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny. Odetchnąłem głęboko gdyż nigdzie wokół nie mogłem jej znaleźć. Nagle poczułem jak coś na mnie spada i przyciska mnie do ziemi.
- Jeden dla Max, zero dla tajnego agenta - powiedziała podnosząc się ze mnie i zakładając ręce na biodra, przyglądając się mi z zwycięskim uśmieszkiem na twarzy
- Sprytne - powiedziałem, wstając i otrzepując się z liści i piachu - Nie spodziewałem się tego - uśmiechnąłem się do niej - Gratuluje
- A dziękuję - zaśmiała się radośnie - Szkoliłam się u najlepszych - zwycięski uśmiech nie znikał z jej twarzy, do czasu gdy jej lew podszedł do niej i delikatnie polizał ją po poliku - Awaaar! - odepchnęła od siebie zwierze
Cicho się zaśmiałem spoglądając na to jaką miłością zwierze darzy dziewczynę. Przez moment się przekomarzali po czym w tym samym czasie spojrzeli na mnie jakby pytająco czy ruszamy dalej. Kiwnąłem głową i ruszyłem dalej gdzie prowadziła mnie droga w pamięci. Teraz powinniśmy wyjść naa polaniee. Włala! Moja pamięć jednak mnie nie zawodzi.
Przed nami stała otworem piękna polana. Mimo iż była już jesień, kwitnęły na niej cudowne, fioletowe kwiaty. Nie wiedziałem, jak one się nazywają ale na pewno nie były szkodliwe. W końcu.. nadal żyje.
Promienie słońca rzucały delikatną poświatę na rośliny, przez co całe miejsce nabrało jeszcze większego uroku. Kwiatki wręcz świeciły swoim fioletowym odcieniem. Pod lasem, po naszej lewej stronie stała niewielka chatka. Wcześniej jej nie zauważyłem lecz teraz przykuła ona moją uwagę.
- Pięknie tu - odparła Max spoglądając na polanę kwiatów
- Chodź - powiedziałem do niej kierując się do chatki, a dziewczyna podążała krok za mną
Podszedłem niepewnym krokiem do okien drewnianej, niewielkiej chatki.
- Jak myślisz? Jest tam coś wartego uwagi? - zapytała dziewczyna podchodząc obok mnie, zasłaniając słońce rękami przysunęła się do szyby
- Możemy to sprawdzić - rzekłem zwracając się do niej lecz po chwili znów odwróciłem się do okna - Z tego co widzę, chatka jest pusta. Nie ma w niej nic złego. Nie widzę również wejścia na strych, ani jakiegoś zejścia do piwnicy. - wpatrywałem się w ciemne pomieszczenie i dosłownie przez ułamek sekundy wydawało mi się, że coś przebiegło przez środek chatki - Widziałaś to? - zapytałem odrywając się od szyby
- Ale co takiego? - zapytała spoglądając na mnie
- Ymmhy.. Pewnie mi się wydawało. - potrząsnąłem głową - Chcesz tam wejść? - spojrzałem pytająco na dziewczynę
- Jak daleko jest miejsce, do którego mamy się udać? - spojrzała w stronę polany
- Niedaleko.. około kilometr drogi stąd. - odpowiedziałem
- W takim razie.. możemy wejść do tej chatki. - odparła z uśmiechem na ustach, mijając mnie i podchodząc do drzwiczek
- Jesteś pewna? - zapytałem, zatrzymując ją łapiąc za nadgarstek - Nie mamy pewności.. czy czegoś tam nie ma.. - powiedziałem z troską w głosie
- Uh.. - westchnęła - Wpędzasz we mnie niepewność - uśmiechnęła się pod nosem, a drugą ręką wyciągnęła wyciągnęła swoją katanę - Umiem o siebie zadbać - wyrwała się z mojego uścisku i delikatnie ze skrzypnięciem otworzyła drzwi do chatki. Ruszyłem za nią.
To ja powinienem wejść pierwszy. Przecież jak coś się jej stanie to.. wszytko będzie moją winą. Ten cały przywódca wypruje ze mnie flaki i wywiesi moją głowę na jakimś palu aby wszyscy widzieli co się ze mną stało. Dziewczyna jednak weszła do środka bez najmniejszego zawahania. Światło wpadało przez niewielkie okna i otwarte drzwi. Staliśmy na środku chatki. Tu od środka wydawała się być jeszcze mniejsza. Wziąłem głęboki wdech. Wyczuć można było starość, stęchliznę i grzyb.. Cuchnęło tu wręcz starością i.. padliną.
- Też to czujesz? - zapytałem - Pachnie jakby coś tu zdechło - parsknąłem, przysłaniając nos moją chustką
- Na szczęście nic tu nie.. - przerwała gdy jej lew, który stał tuż za nami nagle zaczął warczeć w stronę ciemnego rogu w którym stała szafa
Podszedłem wyciągając swoją katanę. Delikatnie uchyliłem drzwiczki szafy i jakby wystrzelony z armaty wyleciał z niej niewielki ptak. Trochę się przestraszyłem i zatoczyłem się do tyłu.
- No więc to chyba na tyle w tej chatce - odparłem biorąc głęboki oddech
- Więc idziemy dalej? - zapytała spoglądając na mnie
- Pewnie - powiedziałem wychodząc z chatki
Ruszyłem dalej. Reszta podróży minęła nam na wesołej pogadance. Aż w końcu dotarliśmy w miejsce, które pragnąłem zobaczyć. Była to kolejna niewielka polana. Otoczona z trzech stron lasem, natomiast z czwartej strony było urwisko, które pozwalało nam zobaczyć cudowny widok na krajobraz otaczającej nas krainy. Stąd, widok na niebo był wręcz cudowny.
- I jak? Podoba się? - zapytałem, stając na zboczu

<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz