Spotkanie tego blondyna było co najmniej.. dziwne.. Starałem się zbytnio go nie urazić zlewając go ponieważ nie byłem jeszcze gotowy i przygotowany aby zacząć z kimkolwiek rozmawiać i nawiązać kontakt. Zwłaszcza.. z kimś nowym. Jestem tu już dość długo, a jego widzę pierwszy raz. Za pewne musiał dołączyć jakiś czas temu. No chyba, że dołączył jeszcze przede mną a po prostu nie miałem jeszcze okazji go poznać. Cóż może.. jutro z nim porozmawiam? Musiałbym go przeprosić za moje zachowanie podczas naszej pierwszej rozmowy. Stałem jeszcze przez moment przyglądając się odbiegającemu blondynowi. Gdy był blisko mogłem wręcz dostrzec jak jego mięśnie na nogach napinają się z każdym ruchem, wykonywanym podczas biegu. Starałem się przypomnieć sobie jego twarz. Cholera. Znowu blondyn? O ile dobrze zauważyłem miał oczy w piwnym odcieniu. Ciągle się uśmiechał, musiał mieć albo dobre narkotyki albo dobry powód żeby żyć. Ja w chwili obecnej miałem chęć aby znów wrócić do pokoju i pójść spać.
Głęboko wzdychając ruszyłem do dalszego biegu. Na moje oko i pozycje słońca na niebie stwierdzam iż biegałem około dwóch godzin. Zmęczony i wyczerpany udałem się w stronę Centrum. Przez tą przerwę, którą sobie zrobiłem od treningu zacząłem szybciej się męczyć. Kiedyś dwie godziny biegu to była pestka. Muszę znowu wrócić do codziennego treningu i zacząć znów uczęszczać na zwiady z sekcją rozpoznawczą. Dobrze, że zdecydowałem się wyjść. Chociaż tu, na zewnątrz mogłem przestać myśleć o Jasperze.
Ciekawe czy ktoś powiedział o tym wszystkim jego siostrze, ciekawe czy główny dowodzący osady o tym wie. Ciekawe.. czy ktoś poza mną i Isliną tak bardzo się tym przejmuje.
I znów myśli o fiołkookim blondynie wywiercały mi dziurę w głowie. Nie powinienem tyle o nim myśleć lecz, to przychodziło samo wraz z wspomnieniami, które teraz wywoływały bolesną radość. Planowałem aby wrócić do Centrum lecz w połowie drogi zawróciłem. Wolnymi krokami zbliżał się wieczór więc postanowiłem odwiedzić Akel'a. Mam nadzieje, że kociak nie stęsknił się za mną aż tak bardzo. Wszedłem do stajni i ruszyłem w stronę boksu, w którym był mój towarzysz. Od razu usłyszałem jak zwierze podnosi się gdy tylko otworzyłem drzwiczki boksu, po momencie już Akel leżał na mnie a ja pod jego ciężarem zostałem przywarty do ziemi.
- No już, już.. Też się stęskniłem maluszku - pogłaskałem kociaka po brodzie i zesunąłem go ze swojego ciała i wstając z ziemi obrzuciłem pupila czułym spojrzeniem
Wraz z kociakiem wyszedłem z dala od Centrum i Camelotu lecz nadal pozostawałem w osadzie. Bawiłem się z nim aż do momentu gdy słońce kompletnie nie schowało się za koronami drzew. Odprowadzając Akel'a ujrzałem znajomą posturę. Yonas stał przy boksach dla zwierząt i najwidoczniej je karmił. Przeszedłem za jego plecami i zamknąłem moje towarzysza w jego przegródce.
- Ciekawiło mnie do kogo należy to zjawiskowe stworzenie - odparł podchodząc do mnie
- Tak.. Jest cudowny. - odparłem z uśmiechem. Łał to niemożliwe.. Znów mogę się uśmiechać.. - Chciałbym Cię przeprosić za tą.. rozmowę podczas biegania.. - spojrzałem na niego - Ostatnio, nie jest zbyt ciekawie.
<Yonas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz