Gdy właśnie zbierało mi się na ckliwe opowiastki na temat
mojego życia wielkie, ciężkie lwisko musiało się na mnie uwalić. Łeb białego
zwierzęcia spoczywał na kolanach rudowłosej dziewczyny natomiast cała reszta
ciała leżała na mnie. Max przez moment powstrzymywała śmiech lecz w końcu
wybuchnęła. Z jej perspektywy na prawdę musiało wyglądać to śmiesznie.
Próbowałem się wyczołgać spod ciała lwa lecz on jeszcze bardziej zaczął na mnie
przywierać. W końcu sam dopuściłem i położyłem się znosząc męki, takie jak ciągłe
łaskotanie mnie po twarzy przez Awara jego ogonem. Co za uparte
stworzenie.
Westchnąłem. Więc to tak umrę? No cóż. Miło było, dziękuje wszystkim.
- Awar.. już.. dość - mówiła lisica próbując złapać oddech
- Powinieneś zejść na dietę - parsknąłem do lwa a ten jakby zrozumiał co powiedziałem i zwrócił łeb w moją stronę - No co? - kiwnąłem na niego głową
Po próbie wysunięcia się spod zwierzyny w końcu mi się udało. Wstałem z ziemi otrzepując się z białej sierści Awara. Max ocierała łzy z polików które wypłynęły jej gdy śmiała się przyglądając się moim próbą ucieczki. Przeniosłem spojrzenie z niej na krajobraz, który nas otaczał. Słońce powoli zachodziło za horyzontem. Pasowałoby chociaż przynieść parę patyków na ognisko. Noce już nie są takie ciepłe jak dawniej, a powrót do chatki, którą spotkaliśmy po drodze mógłby okazać się złym pomysłem. Na prawdę, wydawało mi się że wtedy coś tam dostrzegłem.. Dlatego nie byłem tak do końca przekonany aby zwiedzić środek drewnianego budynku. No cóż, będziemy musieli pogodzić się z faktem iż zostajemy tu. W sumie, odpowiadało mi to. Spanie na ziemi to nic złego, lecz można złapać jakieś drobne przeziębienie. Znów przenosząc spojrzenie na rudowłosą dziewczynę dostrzegłem delikatny uśmiech na jej ustach i blask zanikającego słońca odbijającego się w jej błękitnych oczach tworząc idealne odwzorowanie nieba. Widok zapatrzonej dziewczyny w dal wywołał u mnie radość a na twarzy zawitał uśmiech. Cieszyło mnie to, że jej się tu podoba. Wzdychając odwróciłem się w stronę lasu i powolnym krokiem zacząłem się oddalać od urwiska.
- A ty gdzie? - zapytała dziewczyna przekręcając głowę w moim kierunku
- Nie chce zamarznąć w nocy, zaraz wrócę - odparłem i wszedłem głębiej w las
Mrok panujący w lesie zaczął się rozprzestrzeniać wywołując u mnie delikatny dreszcz. Przeleciał mnie delikatny lecz zimny wiatr, który przemieszczał się między koronami drzew wprawiając je w melodyjny szum. Las jest piękny ale o poranku. Teraz gdy słońca nie było już prawie widać a w lesie panowała ciemność nie było tak przyjemnie.
Zacząłem zbierać cienkie i grube patyki aby było czym palić. Moją uwagę jednak odwrócił jeden z kwiatków rosnących pośród mchu i zarośli. Przez zachwyt nad rośliną nie usłyszałem dziwnych dźwięków dochodzących zza moich pleców. Odwróciłem się energicznym ruchem wyciągając między czasie moją katanę i wyciągnąłem ją przed siebie. Na szczęście tylko mi się wydawało, lecz gdy wychodziłem z lasu, w jednej ręce trzymając gałęzie na opał a w drugiej swoją broń cały czas byłe uważny. Nie chciałem aby coś nagle wybiegło z lasu i nas zaatakowało.
Położyłem patyki w jednym miejscu i biorąc kilka zacząłem rozpalać ognisko. Powoli się zaczynało palić. Dziewczyna wraz z kotem dołączyli się do mnie i patrzyliśmy jak płomienie pochłaniają coraz szybciej drobne patyczki.
- Teraz ty opowiedz mi coś o sobie. - powiedziałem spoglądając na nią
- Ale ty jeszcze nie dokończyłeś mówić o sobie.. - zwróciła mi uwagę
- Skończyłbym, gdyby nie to kocisko - burknąłem - Teraz moja kolej na dowiedzenie się czegoś o Tobie - obdarzyłem ją delikatnym uśmiechem
<Max?>
Westchnąłem. Więc to tak umrę? No cóż. Miło było, dziękuje wszystkim.
- Awar.. już.. dość - mówiła lisica próbując złapać oddech
- Powinieneś zejść na dietę - parsknąłem do lwa a ten jakby zrozumiał co powiedziałem i zwrócił łeb w moją stronę - No co? - kiwnąłem na niego głową
Po próbie wysunięcia się spod zwierzyny w końcu mi się udało. Wstałem z ziemi otrzepując się z białej sierści Awara. Max ocierała łzy z polików które wypłynęły jej gdy śmiała się przyglądając się moim próbą ucieczki. Przeniosłem spojrzenie z niej na krajobraz, który nas otaczał. Słońce powoli zachodziło za horyzontem. Pasowałoby chociaż przynieść parę patyków na ognisko. Noce już nie są takie ciepłe jak dawniej, a powrót do chatki, którą spotkaliśmy po drodze mógłby okazać się złym pomysłem. Na prawdę, wydawało mi się że wtedy coś tam dostrzegłem.. Dlatego nie byłem tak do końca przekonany aby zwiedzić środek drewnianego budynku. No cóż, będziemy musieli pogodzić się z faktem iż zostajemy tu. W sumie, odpowiadało mi to. Spanie na ziemi to nic złego, lecz można złapać jakieś drobne przeziębienie. Znów przenosząc spojrzenie na rudowłosą dziewczynę dostrzegłem delikatny uśmiech na jej ustach i blask zanikającego słońca odbijającego się w jej błękitnych oczach tworząc idealne odwzorowanie nieba. Widok zapatrzonej dziewczyny w dal wywołał u mnie radość a na twarzy zawitał uśmiech. Cieszyło mnie to, że jej się tu podoba. Wzdychając odwróciłem się w stronę lasu i powolnym krokiem zacząłem się oddalać od urwiska.
- A ty gdzie? - zapytała dziewczyna przekręcając głowę w moim kierunku
- Nie chce zamarznąć w nocy, zaraz wrócę - odparłem i wszedłem głębiej w las
Mrok panujący w lesie zaczął się rozprzestrzeniać wywołując u mnie delikatny dreszcz. Przeleciał mnie delikatny lecz zimny wiatr, który przemieszczał się między koronami drzew wprawiając je w melodyjny szum. Las jest piękny ale o poranku. Teraz gdy słońca nie było już prawie widać a w lesie panowała ciemność nie było tak przyjemnie.
Zacząłem zbierać cienkie i grube patyki aby było czym palić. Moją uwagę jednak odwrócił jeden z kwiatków rosnących pośród mchu i zarośli. Przez zachwyt nad rośliną nie usłyszałem dziwnych dźwięków dochodzących zza moich pleców. Odwróciłem się energicznym ruchem wyciągając między czasie moją katanę i wyciągnąłem ją przed siebie. Na szczęście tylko mi się wydawało, lecz gdy wychodziłem z lasu, w jednej ręce trzymając gałęzie na opał a w drugiej swoją broń cały czas byłe uważny. Nie chciałem aby coś nagle wybiegło z lasu i nas zaatakowało.
Położyłem patyki w jednym miejscu i biorąc kilka zacząłem rozpalać ognisko. Powoli się zaczynało palić. Dziewczyna wraz z kotem dołączyli się do mnie i patrzyliśmy jak płomienie pochłaniają coraz szybciej drobne patyczki.
- Teraz ty opowiedz mi coś o sobie. - powiedziałem spoglądając na nią
- Ale ty jeszcze nie dokończyłeś mówić o sobie.. - zwróciła mi uwagę
- Skończyłbym, gdyby nie to kocisko - burknąłem - Teraz moja kolej na dowiedzenie się czegoś o Tobie - obdarzyłem ją delikatnym uśmiechem
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz