piątek, 13 października 2017

Od Jae CD Hailee

Przysnąłem, jeśli mam być szczery. Zbudził mnie dopiero głos dziewczyny. W czapce się nie je.. co? Rzuciłem na nią zmęczone spojrzenie. Zdjąłem z brody rękę, o którą się podpierałem i poprawiłem maskę na mojej twarzy. Naciągnięcie jej przed snem musiało być już wyuczone, skoro nie dojadłem jeszcze śniadania.
- Wyglądasz jakoś lepiej niż wczoraj. Powinnaś częściej nosić maseczkę. - prychnąłem w jej stronę.
- Rady daje mi nasza miss piękności we własnej osobie.
- Liczyłem, że cię tu nie spotkam. Specjalnie po to wcześniej wstałem. - przeciągnąłem się, wyciągając ręce ku górze.
- Surprise. - prychnęła, czy mi się zdaje, czy ona spod maski posuwa mi kpiący uśmiech.
- Nieważne... - wstałem od stołu, łapiąc w dłoń niedojedzony kawałek suchara. Jakieś zwierzę z pewnością się ucieszy z takiego smakołyku.
Z satysfakcją posłałem Odell pożegnalne spojrzenie, zmywając się ze stołówki. Jestem tak cholernie zmęczony.
~*~
Zawisłem na drzwiach jednego z boksów. Konie były niespokojne, lecz jeden zainteresował się mną, podchodząc i zjadając chleb. Straciłem poczucie czasu, najchętniej poszedłbym jeszcze spać. W kwaterach panuje idealna ciemność, aby przespać kilka dni. Przed chwilą widziałem jak przed stajnią chodził ten łaciaty kotek. Kulka sierści jest niezwykle urocza. Źle skończy tej zimy. Szkoda.
- Co ty tu robisz? - aksamitny głos zabrzmiał za mymi plecami.
- Karmię konia. Przeszkodziłaś mi w posiłku. A ty?
- Pracuję. - odpowiedziała krótko.
- Coś źle ci idzie ta robota, skoro konie są tak narowiste. Nie pomyślałaś, że przydałby się im jakiś ruch? - uniosłem brew, lecz nie było tego widać pod grzywką, dodatkowo przykrytą bejsbolówką. Te kółeczka potrafił przykuć moją uwagę podczas bezsensownych rozmów. Takie fajne, metalowe, błyszczące.
- Nie możemy już używać padoku. Najprędzej uda się to w zimie. - założyła ręce na piersi, broniąc swojej postawy.
- Więc nie lepiej byłoby zabrać kilka koni... Ewentualnie je związać, aby nie uciekły.. Można zrobić takie dwie tury. Możesz znaleźć kogoś kto pomoże ci ich popilnować i wyeliminować ewentualnych wrogów. W końcu kilometr stąd jest polana idealna dla wierzchowców. Nie zaprzeczysz, że to dobry pomysł.
- Co, może mam jeszcze poprosić ciebie o pomoc.
- Mówiąc szczerze, nie liczyłem na to, że spytasz. - prychnąłem, odsuwając z oczu dłuższy kosmyk włosów, które opadały mi na oczy.
- A niby jaką pracę wykonujesz... Najemniku. - czyżby jej wypowiedź była przesiąknięta kpiną?
- Najemnicy nie robią za darmo. Przydałby mi się święty spokój i możliwość wyspania się. - prychnąłem cichym śmiechem.

Hailee?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz