sobota, 7 października 2017

Od Mikela CD Maxine

Spojrzałem na nią zaciekawiony.
- Gdzie chcesz iść? - zapytałem, przyglądając się oczom lisicy, wybiegały daleko w przestrzeń jakby nie mogła się czegoś doczekać - Gwiazdy dopiero pojawią się w nocy bo z tego co wiem i zauważyłem to w dzień ich nie ma - zaśmiałem się cicho
- W sumie racja - uśmiechnęła się - Więc nie masz pomysłu gdzie moglibyśmy się udać? - zapytała spoglądając na mnie
- W sumie.. jest takie jedno miejsce, które przez cały dzień wygląda pięknie a w nocy bardzo dobrze widać stamtąd gwiazdy. - odparłem wspominając moją podróż
- Gdzie się znajduje? - dopytywała z radością w oczach
- Godzina, maks dwie godziny drogi od wejścia do osady, przy którym Cię spotkałem - uśmiechnąłem się i wyminąłem dziewczynę powoli kierując się do Centrum
- Jeżeli chcesz możemy się tam udać - odparła dorównując mi kroku - Jako zastępca mam ten przywilej, że mogę wychodzić poza osadę... a Ciebie jakoś się przemyci.
- Byłoby świetnie. - z radością uniosłem kąciki ust - W takim razie spotkamy się za godzinę przed wejściem do Centrum, dobrze? - zapytałem, zatrzymując się i patrząc na dziewczynę
- Jasne - odkiwnęła głową
Udałem się dalej prosto w stronę Centrum a rudowłosa dziewczyna odbiła w przeciwnym kierunku z powrotem do Camelotu. Chciałem zabrać odrobinę jedzenia ze stołówki i może jakieś inne przydatne rzeczy na wyprawę. Tylko co? Przede wszystkim katanę, której nie zabieram na poranne spacery. Teraz miałem jedynie przy sobie dwa krótkie nożyki i glock'a schowanego za paskiem z tyłu spodni. Co prawda nie zbyt lubiłem tą broń palną ale cóż.
Wchodząc do centrum kiwnąłem głową strażnikowi który obrzucił mnie spojrzeniem. Jestem tutaj już spory okres czasu a niektóre twarze widzę po raz pierwszy. Dlatego też czasem spotykam nowe twarzyczki. Z tego co zauważyłem pojawiają się tutaj nowi. Jest nas coraz więcej w osadzie co powoduje u mnie radość. Sam nie wiem dlaczego tak mam. Cieszy mnie to, że osada brnie do przodu i zdobywa nowych członków. Wszyscy tutaj pomagają sobie na wzajem co jest cudowne, nie ma konfliktów ani nic z tych rzeczy, panuje tutaj spokój i harmonia. Pomimo iż Aed jest młodym dowódcą i za pewne nadal się uczy, dobrze mu to wychodzi.
Wchodząc do stołówki poczułem nagły przypływ ciepła. Ludzie siedzieli i rozmawiali między sobą, śmiali się i z radością jedli swoje posiłki. Podszedłem do lady, gdzie zastałem ciemnowłosą Julię.
- Mógłbym dostać coś do jedzenia? - zapytałem, opierając się o ladę
- Przypadkiem nie dostałeś już swojej porcji śniadaniowej? - zapytała, przyglądając się mojej osobie
- Chociaż mogłabyś dać coś na przegryzkę. - burknąłem, na co dziewczyna zniknęła w głębi kuchni
- Trzymaj - podała mi dwa jabłka, zawsze coś
- Dzięki - machnąłem jej ręką na pożegnanie wychodząc ze stołówki
Wszedłem do pokoju z myślą, że może możliwa byłaby przechadzka konno lecz szybko wybiłem sobie z głowy ten pomysł bo wątpię, że od tak dano by mi i Max dwa konie. Odłożyłem glocka na stoliczek w pokoju i po omacku podszedłem do szafki wyciągając z niej katanę.
- No kochana. Czas znów zadziałać. - powiedziałem pod nosem
Zabrałem ze sobą plecak, do którego razem z jabłkami wrzuciłem książkę z mapą nieba. Zapowiadał się ciekawy wieczór. Miałem jeszcze dużo czasu zanim zjawi się Max. Około godziny. Może by tak się zdrzemnąć? Nie to zły pomysł. Zasnąłbym i za pewnie nie obudziłbym się na czas. Zabrałem potrzebne rzeczy i wyszedłem przed Centrum. Strażnicy rozmawiali między sobą. Usiadłem pod drzewem nieopodal i udało mi się usłyszeć ich rozmowę.
- Ponoć Ci z sekcji rozpoznawczej znowu znaleźli dużą grupkę mutantów w okolicy tego starego, opuszczonego tunelu. - powiedział jeden z nich
- Ciekawe skąd tam się bierze tyle tego choler*stwa - parsknął drugi
- Ciągle je zabijają a nadal jest ich tyle samo.
Bla, bla, bla.. co prawda to prawda. Lecz nie biorą pod uwagę, że to ludzie zostają zakażeni i zmieniają się to bydle co pragnie tylko zabijać. W sumie.. My ludzie trochę się z nimi utożsamiamy. Też zabijamy bez namysły aby przeżyć a one robią dokładnie to samo. Przymknąłem oczy opierając się o drzewo. Drzemka w tym momencie była dobrym wyjściem. Tylko.. 5.. minut..

<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz