Westchnąłem znudzony gadatliwością kobiety. Czy ona nie mogłaby już dać sobie z tym wszystkim spokoju? ,,Gadam to, gadam tamto. Jestem wiecznie szczęśliwa i rozgadana", niczym jakiś pieprzony wampir energetyczny czy jak to tam szło. Gdybym zajmował się zwierzętami czy też byłbym z lekka nie teges? Nie no, żartuję. W końcu ja uwielbiam wtranżalać się w czyjeś sprawy, no nie ma opcji żebym mógł zostawić kogoś w spokoju... Th.
Usiadłem na jednym z większych głazów, rozsiadając się w cieniu sporej wielkości dębu. Kusza spoczęła bezpiecznie obok moich stóp. Ściągnąłem bejsbolówkę, tarmosząc włosy. Ostatnimi czasy stały się strasznie szorstkie i łamliwe. Zawsze tak mam kiedy przychodzą zimniejsze miesiące. Drzewa w tym roku przyodziały kolekcję jesienną nieco wcześniej niż ostatnio. Przed osadą wala się pełno liści. Między iglastymi roślinami musi być też pełno takowych, zrzucających swe przebranie i stojących nago przez wszystkie zimne miesiące. Jakie plany na zimę ma ta osada? Najchętniej gdzieś bym odszedł, takie zbiorowiska to łatwy cel - tymbardzije zimą, gdy większość jest bezbronna. Oczywiście trzeba należycie rozplanować atak, jednak jak mówi moja jakże żąłosna historia jest to możliwe. Wystarczy kilkoro zdolnych ludzi, a nawet jeden. Pojedyńczy człowiek może być sprawcą, tym który wybił dziesiątki. Kiedyś pewnie ludzi w miejscach takich jak Camelot nazwałbym nędznymi niedobitkami. Teraz jednak minęło przecież szesnaście lat od zapanowania pandemii. Nie są tak żałośni skoro przeżyli, choć wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość. Ale... O czym ja mówię, sam jestem takim niedobitkiem, człowiekiem. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej znudzony czekaniem na koniec. Skoro mam umrzeć, chciałbym zobaczyć jak każdy z mojego jakże aroganckiego gatunku umiera. Znam ludzi, którzy marzyliby o wytępieniu tytanów, ale ja nie podjąłbym się takiego przedsiębwzięcia. Byłbym... bylibyśmy z góry spisani na porażkę. Po prostu nie warto. Gdyby zwycięstwo było możliwe już dawno skończylibyśmy to gówno, albo nawet nie pozwolilibyśmy aby się rozpętało. Czy mógłbym teraz siedzieć w swoim domu, w cieple kominka i grać na pianinie ulubioną melodię? Pewnie byłbym szczęśliwy. Jak dawno nie oddałem się muzyce? Będzie już trochę... W końcu ostatni raz musnąłem klawisze instrumentu... Huh, przed upadnięciem mej rodzinnej osady.
Zimny wiatr obudził mnie, przypominając, że w mojej dłoni wciąż spoczywa czapka. Usiadłem, nie opierając się już łokciami o nogi i założyłem okrycie na głowę. Tsa, teraz czas być czujnym, słuchać każdego dźwięku. Nawet jedna złamana gałązka może być przecież zagrożeniem.
<Hailee?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz