niedziela, 8 października 2017

Od Jae CD Hailee

- Może po prostu nie zasługujecie na to, żeby zobaczyć moją twarz? - uniosłem brew, idąc dumnie korytarzem. Palcami snułem po zimnym betonie ścian. Ciekawe, czy gdyby w mojej starej osadzie też było takie schronienie wszyscy by zginęli? Th, Cryton i tak by zaatakowali i tak, nie mam się nawet co łudzić.
- Albo jesteś brzydki. - rzuciła, trzymając ręce za plecami. Jej wypowiedź całkowicie zbiła mnie z ścieżki mych myśli.
- Jesteś niezwykle szczera. - prychnąłem cicho, uśmiechając się pod nosem. Lubię osoby z tą cechą charakteru i z takowymi się dogaduję, jednak ona... Ona zapowiada się na zbytnio ekstrawertyczną.
- To idzie zauważyć. Gdzie teraz idziesz? - delikatnie przyśpieszyła kroku, aby mnie wyprzedzić.
- Ty i tak nie zostawisz mnie w spokoju. - mruknąłem niezadowolony z tego faktu. - Idę odpocząć.
Ignorując dalsze rozterki dziewczyny ruszyłem przed siebie, wspinając się po schodach na powierzchnię. Minąłem większość ludzi, ignorując ich. Nie spiesząc się zbytnio dotarłem do bram sadu.
Znajdując odpowiednie miejsce, położyłem się na miękkiej i wysuszonej już od promieni trawie. Wyciszyłem się, starając się nie zwracać uwagi na brunetkę.
~*~
Moja skóra ochoczo łapała ostatnie promienie słońca... Okey, raczej atmosferę przy tym panującą. Leżałem w sadzie, skryty przy wysokim murze. W cieniu było jeszcze zimniej, więc szczelnie zakryłem się skórzaną kurtką, zdobytą zeszłego lata i tak przydatną mi do teraz. Jesienny wiatr pieścił co chwilę moją bladą skórę, dopóki nie zakryłem widocznej części twarzy czapką.
- Robisz doprawdy interesujące rzeczy. - usłyszałem głos w tle. Nie raczyłem otworzyć oczu, nadal wolałem pogrążać się w półśnie. Ile tak leżałem? Może dwadzieścia minut, nie więcej. Hailee była dość... ruchliwa. Już teraz chyba mogę powiedzieć, że jest bardzo rozmowna. Wystarczyła chwila, bym wysnuł taki wniosek.  - Ugh, czy ty zasnąłeś?
Ależ skąd, ja po prostu staram się ciebie ignorować. Może jak poudaję martwego to sobie odpuścisz i pójdziesz? Poczułem jak dziewczyna chwyciła moją czapkę i ściągnęła mi ją z głowy. No bez jaj, zamierza mnie rozbierać czy jak? Uh, muszę to przetrwać, odpuści.
Minęła chwila, a nastolatka posunęła się za daleko. Najwidoczniej myślała, że pogrążyłem się w głębokim śnie. Gdy poczułem jak delikatne palce chwytają moją maskę natychmiast chwyciłem jej rękę. Ścisnąłem jej nadgarstek tak mocno, że gdy otworzyłem oczy mogłem zobaczyć niemy grymas na jej twarzy. Teraz to ja przeszywałem ją wzrokiem. Pociągnąłem ją w moją stronę, zmuszając niejako do tego, żeby się do mnie zbliżyła.
- Nie próbuj ściągać mojej maski. - wyszeptałem jej do ucha, chcąc brzmieć jak najbardziej groźnie. - I bądź łaskawa mnie nie budzić. - zluzowałem uścisk, aby na jej ręce nie został ślad. Uśmiechnąłem się pod materiałem, czy moje oczy będą wyglądać na pełne satysfakcji i radości w tej chwili?

<Hailee?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz