W sumie racja. Za niedługo zaczyna się zima, skończy się dobra bajka i zacznie się walka o przetrwanie. Czas szybko leci.. Pamiętam jakbym dołączył tutaj zaledwie tydzień temu a to zleciało jak mrugnięcie oka. Ponad pół roku. Wspominając to co się działo wywnioskowałem, że większość czasu spędziłem.. razem z Jasperem. Jeszcze jakiś czas temu mógłbym powiedzieć, że jeżeli się kogoś bardzo kocha, musimy czasem pozwolić im odejść. Ale teraz kiedy wspominam sobie jego cudowne, fiołkowe oczy, delikatne i zawsze gładkie włosy.. i to ciało, które zdobiły fantastyczne mięśnie, widzę jak głęboko byłbym w błędzie. Jeżeli kogoś naprawdę kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez tej osoby, musimy zrobić wszytko aby zatrzymać tą osobę przy sobie. Szkoda, że pojąłem to kiedy było już za późno. Gdyby ktoś zapytał, jak często myślę o blondynie powiedziałbym, że wcale lecz skłamałbym i to bardzo. Myślę o nim za każdym razem kiedy biorę wdech i ze spokojem wypuszczam powietrze, wtedy gdy bywa mi dobrze bądź źle.. a ostatnio było tylko źle. Powinienem postarać się przestać zatruwać sobie tym głowę lecz nie potrafię. Czego bym nie robił wspomnienia o ciepłym dotyku Jaspera i jego blasku w zjawiskowych oczach wracają jak bumerang, którego poniekąd sam sobie rzucam z nadzieją, że nie wróci. Ale czy tego bym chciał? Zapomnieć to co się wydarzyło i żyć dalej mając to kompletnie w dupie? Nie.. Nie chce tego. Nie mógłbym zapomnieć tego wszystkiego co było między mną a blondynem i żyć normalnie.
Czasem słyszę w mojej głowie jego spokojny głos. Wypowiada moje imię z czułością i robi to tak, że aż przechodzą mnie ciarki.
Juggie
- Co powiesz na spacer? - usłyszałem głos, który dotarł do mnie wybijając mnie z tłoku myśli - Niebo jest dzisiaj bezchmurne. - delikatny śmiech Yonas'a rozbiegł się po stajni
Wydawało mi się, że zanim mu odpowiedziałem minęło parę minut. Straciłem wyczucie czasu po tym jak zaszyłem się w ciemnych czterech ścianach. Odwróciłem się w stronę mężczyzny i wymijając go włożyłem ręce do kieszeni. Stanąłem w drzwiach od stajni i spojrzałem się w ciemne niebo. Miał racje. Było bezchmurne. Delikatne światełka na ciemnej planszy migotały co jakiś czas. Ich blade światło nie mogło się równać z jedną, najjaśniejszą gwiazdą tej nocy.
Jas.. mam nadzieje, że to ty jesteś tą jasną gwiazdką.
Na mych ustach zawitał delikatny uśmiech. Wspomnienie o oceanie rozgrzewało moje serduszko lecz także wprawiało je w zakłopotanie.
- Możemy iść - odparłem zwracając się do blondyna o piwnych oczach - Prowadź więc - kiwnąłem do niego głową
<Yonas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz