niedziela, 19 listopada 2017

Od Jaspera CD Jughead'a

Ciepło bijące od jego ciała mogłoby mnie sparaliżować. Drżałem z radości, nie mogąc pohamować narastającego we mnie uczucia szczęścia. Jego mocny uścisk na plecach utwierdzał mnie w tym, że jest to realne. Nie śnię, Jughead znowu przy mnie jest. Przytulając się do niego rozumiałem, że w tej chwili trzymam w rękach cały mój świat. Tak bardzo pragnąłem znów go przy sobie mieć, poczuć jego zapach, przeczesać ręką czarne włosy. Juggie, nie chcę cię więcej zostawiać. Mogąc również go objąć oczywiście to zrobiłem, czując jak poliki robią się wilgotne i pokrywają się ciepłymi, słonymi łzami. Czy kolana przemieniające się w watę są normalne? Może zrzucę to na problemy zdrowotne... A niech to szlag trafi, muszę przyznać się sam przed sobą. On tak na mnie działa. W jednej chwili osunąłem się na podłogę, wciąż nie mogąc pozwolić na to, żeby oddalić się od chłopaka. On też chwycił mnie mocniej. Kiedy ostatnio tak szczerze się uśmiechnąłem? Chyba tuż przed samotnym wyjazdem i atakiem mutanta, przed tą kłótnią o Annie. Jughead, dlaczego z moich ust padają tylko puste słowa "przepraszam"? Dlaczego znowu muszę prosić cię o wybaczenie? Popełniam tyle, błędów, a ty wciąż przy mnie jesteś, stojąc przy moim boku. Cholera, tak bardzo chciałbym powiedzieć ci teraz jak bardzo cię kocham, ale nie potrafię. Dwa słowa nie wyrażą przecież uczucia takiego jak miłość. To też nie czas na to, tak się usprawiedliwię. Ja po prostu chciałbym zrobić to porządnie, nie czując lęku, choć wiem, ze ten nigdy mnie nie opuści. Zawsze będę bał się o ciebie Jug, jesteś moją ostoją, kimś przy kim czuję się lepszy, ale co jeśli kiedyś.. gdzieś... popełnię błąd, którego już nie naprawię? Juggie.
Łagodnie odsunąłem od piersi jego twarz. Delikatne półświatło, która wpadało przez szczelinę pomiędzy drzwiami oświetliło jego lico. Oplotłem poliki bruneta, wciąż skostniałymi palcami. Zbliżyłem się do niego bliżej, stykając nasze czoła.
- Jeśli to zrobię naprawdę zasłużę na wszystko co najgorsze. Nie chcę cię zostawiać. Obiecuję, zawsze przy tobie będę. Jeśli trzeba będzie oszukam samą śmierć. - odparłem, przygarniając go do siebie.
Ile tak siedzieliśmy? Przytuleni do siebie, słysząc własne oddechy i bając nawzajem bicie serc. Każda chwila, którą z nim spędzam tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak ważną dla mnie jest osobą. Choćbym miał pokonać wszystkie mutanty chodzące po tym zapchlonym świecie, zrobiłbym to dla ciebie, nie opuszczę cię, tak jak ty nie opuszczasz mnie.
~*~
Wychodząc z tamtej pieprzonej ciemni miałem nadzieję na wygodne łóżko, które zdecydowanie wygrywało starcie z pryczą znajdującą się w 'krypcie'. Tymczasem obudziłem się na podłodze, nie wiedząc jaką mamy porę dnia czy nocy. Leżałem na stercie pościeli, która nieumyślnie musiała zostać zrzucona na zimne kafelki. Podobnie mały koc, chroniący mnie tej nocy przed zimnem. Nie tylko mnie. Dzisiaj na własnej skórze poczułem jak to jest zasnąć przez płacz. Choć byłem szczęśliwy, płakałem. Łzy wypłynęły mi z oczu do ostatniej kropli.
Przyzwyczajony już do ciemności przede mną zauważyłem sylwetkę młodego mężczyzny. Tym razem nie popełnię tego samego błędu. Nie będę zachowywał się jak kretyn, zostanę tu. Tuż przy nim. Niewiele brakowało żebym go stracił. Nie wypuszczę go.
Przysunąłem się do Jugheada, opierając głowę o jego plecy. Rękami delikatnie oplotłem jego talię. Nawet przez warstwę ubrań czułem bijące od jego ciała ciepło. Chcę móc codziennie go tak przytulić, wiedzieć, że jest obok.

<Jughead?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz