Łagodnie odsunąłem od piersi jego twarz. Delikatne półświatło, która wpadało przez szczelinę pomiędzy drzwiami oświetliło jego lico. Oplotłem poliki bruneta, wciąż skostniałymi palcami. Zbliżyłem się do niego bliżej, stykając nasze czoła.
- Jeśli to zrobię naprawdę zasłużę na wszystko co najgorsze. Nie chcę cię zostawiać. Obiecuję, zawsze przy tobie będę. Jeśli trzeba będzie oszukam samą śmierć. - odparłem, przygarniając go do siebie.
Ile tak siedzieliśmy? Przytuleni do siebie, słysząc własne oddechy i bając nawzajem bicie serc. Każda chwila, którą z nim spędzam tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak ważną dla mnie jest osobą. Choćbym miał pokonać wszystkie mutanty chodzące po tym zapchlonym świecie, zrobiłbym to dla ciebie, nie opuszczę cię, tak jak ty nie opuszczasz mnie.
~*~
Wychodząc z tamtej pieprzonej ciemni miałem nadzieję na wygodne łóżko, które zdecydowanie wygrywało starcie z pryczą znajdującą się w 'krypcie'. Tymczasem obudziłem się na podłodze, nie wiedząc jaką mamy porę dnia czy nocy. Leżałem na stercie pościeli, która nieumyślnie musiała zostać zrzucona na zimne kafelki. Podobnie mały koc, chroniący mnie tej nocy przed zimnem. Nie tylko mnie. Dzisiaj na własnej skórze poczułem jak to jest zasnąć przez płacz. Choć byłem szczęśliwy, płakałem. Łzy wypłynęły mi z oczu do ostatniej kropli.Przyzwyczajony już do ciemności przede mną zauważyłem sylwetkę młodego mężczyzny. Tym razem nie popełnię tego samego błędu. Nie będę zachowywał się jak kretyn, zostanę tu. Tuż przy nim. Niewiele brakowało żebym go stracił. Nie wypuszczę go.
Przysunąłem się do Jugheada, opierając głowę o jego plecy. Rękami delikatnie oplotłem jego talię. Nawet przez warstwę ubrań czułem bijące od jego ciała ciepło. Chcę móc codziennie go tak przytulić, wiedzieć, że jest obok.
<Jughead?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz