niedziela, 19 listopada 2017

Od Hailee CD Jae

- Nie sądziłam, że potrzebujesz tego aż tak bardzo - prychnęłam wymijając go - Za cel obierać kobietę? Jesteś okrutny.. - odwróciłam się do niego i złapałam za serducho - Okrutny...
- Owszem, jestem - odparł i znów dałabym sobie rękę odciąć, że się uśmiechał lecz przez tą maskę, która zakrywała jego twarz nie mogłam tego zobaczyć
Burknęłam pod nosem i udałam się w stronę koni pomagając przenieść mężczyźnie sarnę, którą upolował. Zarzuciliśmy ją na jednego z koni i zabezpieczyliśmy tak, aby przypadkiem po drodze jej nigdzie nie zgubić. Szkoda by było ją stracić. Zwłaszcza teraz gdy nadchodzi zima, a osada potrzebuje więcej zapasów niż przewidywaliśmy. Poza tym.. mam do wykarmienia jeszcze zwierzęta w osadzie. Konie są dla nas bardzo cenne, ponieważ dzięki nim szybciej się przemieszczamy z miejsca do miejsca ale jeżeli będzie potrzeba będziemy musieli je uśmiercić. Raczej nie będziemy mogli zrobić tego z pupilami innych osadników.. dlatego zostaje nam do zabicia tylko i wyłącznie bydło. Z tego co wiem, zima ma być dość sroga w tym roku. Z resztą można to już zobaczyć. Kończy się jesień a temperatura sięga do jednego czy dwóch stopni. Najlepszym wyjściem byłoby zasiąść gdzieś z ciepłą herbatką, z dobrą książką i kocykiem ale.. w tym czasie jest to niemożliwe. Wszyscy musimy dbać o siebie i o to aby przetrwać. Mimo iż może nie być to łatwe wierzę, że damy rade przejść przez to bez strat.
- Co robiłeś zanim trafiłeś tu, do tej osady? - zapytałam ciekawiąc się historią Jae
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - burknął
- Jakbyśmy w nim już nie byli to może i bym Ci w to uwierzyła - odparłam ściszonym tonem
Mężczyzna nie odpowiedział i wsiadł na konia. Kiwnięciem głowy kazał mi zrobić to samo i po chwili już byliśmy w drodze do osady. Dlaczego on musi być taki tajemniczy? Ugh.. jeszcze wiszę mu jakąś przysługę. Jestem ciekawa co takiego zamaskowana piękność może sobie zażyczyć. Prócz świętego spokoju i tego abym dała mu odetchnąć to.. w sumie nie mam pojęcia. Chciałabym dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Może znajdę osobę, która ma z nim jakiś lepszy kontakt? Ciekawe tylko czy jest ktoś taki.
Wzdychając spuściłam na moment głowę w dół. Koń swobodnie truchtał za Jae, który prowadził. Reszta koni, również podążała za nami. Ciekawe czy.. na prawdę uda nam się przetrwać tą zimę.
Rozglądając się naokoło mogłam już zobaczyć jak drzewa zaczynają cierpieć przez mróz, który jeszcze nie jest nawet zapowiedzią tego co może nadejść. Myśl o uśmierceniu zwierząt wciąż nie dawała mi spokoju. Biedactwa. Teraz cieszyły się z wycieczki jaką im zafundowaliśmy a za miesiąc góra dwa możemy się z nimi pożegnać. Przeczesując grzywę kasztanowego ogiera czułam jak zwierze drży. Chyba był zmęczony. W sumie, nie dziwię mu się.
Po paru minutkach byliśmy już pod murami osady. Strażnicy wpuścili nas do środka, chcąc zabrać zwierzynę upolowaną przez Jae lecz ten powiedział, że sam się tym zajmie.
Konie zaprowadziliśmy do stajni i wprowadziliśmy je do boksów. Powinna być już pora karmienia lecz dziś tą wartę miał objąć Ronnie. Jego kontakt ze zwierzętami był wręcz niesamowity. Patrząc na niego i te stworzenia można by rzec, że mówią w tym samym języku.
- Co masz zamiar z tym zrobić? - spojrzałam na mężczyznę w masce, stojącego obok martwego ciała zwierzęcia
- Zaniosę to do kucharki - spojrzał na mnie - A ty mi w tym pomożesz.
- Więc to ma być ta przysługa? - uśmiechnęłam się szyderczo

<Jae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz