Minęło sporo czasu odkąd ostatnio rozmawiałam z jakimś osadnikiem – nie licząc tu oczywiście Aidena i Carla. Tego drugiego nie zamierzałam zadręczać moimi pytaniami, irytowało mnie to jego spojrzenie o treści „Przynieśliście ze sobą już zdecydowanie zbyt dużo kłopotów”.
Po kilkanaście razy przekartkowałam raporty z pracy każdego inżyniera z osobna. Nowe koło było wykonane, więc jasne było dla mnie to, aby wysłać grupę mającą wymienić to stare. Psiakrew, jak długo mam się jeszcze tym wszystkim zajmować do cholery? Moim powołaniem jest zabijanie tych tępych bestii, które sieją spustoszenie na zewnątrz, nie bawienie się w umacnianie osady. Choć i do tego mam plany. Ale będę musiała znaleźć kogoś komu to zlecę. Bodajże Autumn została teraz bez pracy. Jeśli dobrze pamiętam – zaznaczając, że ja nigdy się nie mylę – to ona miała wtedy rozpowiedzieć innym o złożeniu do mnie raportów. I to ona pomogła mi wtedy z tą sprawią krwi. Mówiąc szczerze na nic się to zdało, bo zagadka nie została rozwiązana. To co mam przed oczami każdego dnia, nijak ma się do jej dokładnych opisów. Jakby było to zupełnie coś innego. Ale w tym wypadku nie powinnam się dziwić. To jest coś nowego, nieodkrytego. Kiedyś odkrycia zachwycały innych. Era jaka teraz panuje skłania nas jedynie do ogólnej paniki w obliczu czegoś nieznanego. Zwłaszcza, że może nas to łatwo zabić.
Ach, oprócz obrony muszę jeszcze zorganizować grupkę, która naprawi przewody. Woda, energia, jeśli tego nie zrobimy gówno dostaniemy. Jasper wiedział o wiele więcej. Teraz już nic się nie dowiem. Swoje poszukiwania rozpoczęłam w bibliotece. Zdążyłam już zauważyć, że Hewitt jest skrupulatną osobą, lubiącą tu przesiadywać. Zawsze gdy chodziłam po tej kamiennej posadzce, moje kroki odbijały się echem od ścian. Oczywiście gdybym chciała, mogłabym poruszać się cicho, ale uważam, że w takich chwilach dyskrecja nie jest mi potrzebna.
- Hewitt. - powiedziałam głośno, opierając się o jedną ze starych, drewnianych półek. Ciemnowłosa odwróciła w moją stronę głowę.
- Cześć. - odpowiedziała. Wspominałam już, że nadal nie przyzwyczaiłam się do uśmiechu goszczącego na jej twarzy? Ludzie nie mogą przecież ot tak być szczęśliwi.
- Zapoznałam się już z każdym inżynierem, czytając dokładnie ich akta. - podeszłam bliżej. Odsunęłam krzesło od sosnowego stolika i usiadłam na nim okrakiem, aby móc oprzeć ręce o oparcie. - Jedna grupa wyruszyła dziś rano zająć się sprawą rzeki. Pozostały jeszcze dwie. Jako łowca zobowiązana jestem wyruszyć z jedną, aby pilnować bezpieczeństwa. Jutro udałabym się z nimi naprawiać przewody. I teraz sprawa dla ciebie. Wzmocnienie naszej obrony. W lesie jest pełno pułapek, jednak na ludzi może to nie wystarczyć. - odparłam.
- Jeszcze nie było z nimi problemu, ale przyznam, że o tym myślałam.
- Dobre kilka lat temu omal nie doszło do wojny. Napadnięto nas. Zginęło wtedy wiele osób - nie było mnie wtedy w osadzie. Jedyne co wiem, to rzeczy opowiedziane mi przez Aidena. - Piętnaście metrów wolnej przestrzeni, aby móc dostrzec wroga. Pięć metrów przy murze dodatkowo bym zabezpieczyła. Jest osada, która broni się o wiele bardziej od nas. Dlatego proponuję ci, żebyś teraz razem ze mną udała się obejrzeć bramy i razem opracowałybyśmy najbardziej opłacalną drogę. Mam już kilka planów i teraz chcę poznać twoje zdanie. - jest młoda, ale o to chodzi, żeby coś z niej wykrzesać. Patrząc na jej wiedzę może być przydatna. - Może coś byś dodała? Potem trzeba zrobić dokładne plany, listę potrzebnych przedmiotów, a od jutra można się tym zająć.
Autumn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz