Utrata przytomności to dość niepokojący znak. Logika podpowiadała mi, że powinienem był wezwać lekarza - oczywiście byłby to Calr, bo Julii szczerze nie trawię - ale ostatnie dni mogły być zwyczajnie męczące. Czy ta dziewczyna w ogóle spała? Cały czas tylko widziałem ją biegającą z jego kąta osady w drugi, ćwierkającą na lewo i prawo. Zachowując spokój, jakby to omdlenie było zaplanowaną przeze mną akcją uspokojenia wiecznie rozdartej towarzyski kucnąłem przy niej, sprawdzając jej stan. Miała zimną skórę. Zmęczenie i mroź, który właśnie nadchodzi może z łatwością grać w sztuczki z człowiekiem. Powinna przez jakiś czas poleżeć. Nawet jeśli nie wykonywała w ostatnim czasie zbyt wielu prac, które byłyby dla niej ciężkie i tak zasłużyła na odpoczynek. Niby to tylko opieka nad zwierzętami. Ale niech ktoś nieprzyzwyczajony do takiej roboty spróbuje zapanować nad stadem zwierząt nie znając ich zachowań. Takie konie mogą być niebezpieczne, gdy 'podejdzie się do nich od złej strony'.
Podniosłem Odell z zimnego podłoża i zaniosłem do jej pokoju - co nie było takie łatwe. Musiałem wpierw go znaleźć. Gdy mijałem jakiegoś strażnika rzucałem, że dziewczyna jest po prostu zmęczona. Jakże ja jestem kochany. Normalnie istny materiał na męża.
Położyłem ją na łóżku, przykrywając kocem. Nie mogłem wyjść zanim ta się nie obudzi. Wolałem się upewnić, że wszystko będzie okey. W rogu pokoju stało krzesło, które stało się moją przystanią na ten moment. Usiadłem na nim, moją broń odkładając gdzieś obok ściany. Długotrwałe wpatrywanie się w śpiącą kobietę samego mnie znużyło. Chyba ostatnie miesiące pracy dla tej osady wprawił mnie w stan poczucia bezpieczeństwa. Tak łatwo zasnąłem, zapominając o tym, że miałem wziąć prysznic i zrobić kilka innych, ważnych rzeczy. Gdy się obudziłem Hailee nie było już w łóżku. No widać jak pilnować innych potrafię. Brawo Jae, punkt dla ciebie.
Gdzie mogła się podziać ta niewiasta... Szybko przeczesałem pokój, błądząc w ciemności, starając się dowiedzieć gdzie znów mogła poleźć. Szafka była niedomknięta. Pewnie w niej grzebała... i szukała ubrań. Czyli mogła chcieć wziąć kąpiel. Ciężko wzdychając wyszedłem z pomieszczenia, zapominając o pozostawionej kuszy, błądząc korytarzami muśniętymi zaledwie płomieniem pochodni.
Po kilku minutach dotarłem pod łazienki. Skoro chcę tylko sprawdzić czy tu jest to nie będzie to przecież podglądanie. Pewnie wkroczyłem do pomieszczenia, uważając aby nie wyrżnąć orła ma śliskich kafelkach. Nie słyszałem wody, więc mogłem stwierdzić, że nikt w tej chwili nie jest pod prysznicem. To trochę zmniejszyło moje szanse znalezienia dziewczyny, ale przynajmniej nie natknąłbym się na jakąś obcą kobietę. Gdy w końcu dotarłem do części prysznicowej natknąłem się na moją zgubę. Zgubę owiniętą ręcznikiem z mokrymi włosami i wciąż wilgotną skórą. Nie wiem czy jej wzrok był w tej chwili bardziej wściekły czy zdziwiony. Nawet jeśli się speszyła, dobrze to ukryła.
- To damska toaleta. Co ty tu do cholery robisz?
- Spokojnie, nie rzucaj kostką mydła bo jeszcze mnie zabijesz. Szukałem cię. Zniknęłam z pokoju.
- Jak widzisz poszłam wziąć prysznic. A teraz, czy mógłbyś łaskawie wyjść? - prychnęła zirytowana.
- Przecież cię nie gwałcę wzorkiem, spokojnie. - mruknąłem w odpowiedzi. To, że nie powinienem jej takiej widzieć i mnie to.. trochę zawstydziło to inna rzecz. Nie czekając dłużej, wyszedłem z łazienki, postanawiając poczekać na korytarzu.
<Hailee?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz